Indiana Pacers - Phoenix Suns 97:91
(27:20, 31:24, 17:27, 22:20)
fot. Doug McSchooler |
- Kontuzjowanego Gorana Dragicia zgodnie z zapowiedziami zastąpił w pierwszej piątce Sebastian Telfair. Bassy zagrał niezłe spotkanie, był najlepszym strzelcem (19 punktów) i podającym (6 asyst) Suns. Grał ponad 40 minut, a niespełna osiem dostał Marshall. Kendall nie wyróżnił się niczym specjalnym i zanotował tylko jedną asystę.
- Ósme double-double w sezonie zanotował Marcin Gortat. Rzucił 15 punktów trafiając 6 z 9 rzutów i pokazał, że z poza pomalowanego też potrafi trafiać i zafundował Hibbertowi i spółce ładne rzuty z półdystansu. Centra gospodarzy Gortat zatrzymał tylko na 8 punktach i skuteczności 33%, a trzeba dodać, że punkty Hibbert zdobywał głównie po przekazaniach i mając na sobie niższego obrońce.
- Po 12 punktów dorzucili Luis Scola i Shannon Brown, jednak Scola trafił tylko 6 razy na 15 prób, a Brown w końcówce czwartej kwarty przy czteropunktowym prowadzeniu Pacers miał idealne podanie do niekrytego Telfaira, a zdecydował się na przekładanie piłki między nogami i odpalenie cegły nad broniącym go blisko Hibbertem.
- Słabą rzutowo noc miał Jared Dudley (4/13, 11 punktów) i choć trafił w kluczowych momentach ważną trójkę to nie był pewną opcją.
- Nieźle z ławki zagrał Michael Beasley. Rzucił 10 punktów i miał agresywne wejścia pod kosz, które kończyły się punktami lub faulem.
- Wspominałem wczoraj o tym, że Pacers dobrze bronią rzutów trzypunktowych i niestety po raz kolejny to udowodnili pozwalając Suns na 2 celne trójki (14 prób).
- Gospodarzy do zwycięstwa poprowadzili George Hill, Paul George i David West. Hill przez cały mecz grał bardzo dobrze, wykorzystał przewagę fizyczną nad Telfairem i rzucił 22 punkty (w tym 3/4 za 3). George dołożył 15 punktów (2/5 za 3) a David West "pokazał jaja" w ostatniej odsłonie i rzucił wtedy 8 ze swoich 14 punktów.
- Przewagę w pierwszej połowie Pacers uzyskali głównie dzięki rzutom zza łuku, w samej drugiej kwarcie trafili 6 trójek. Oprócz Hilla i Georga, dwie dorzucił rezerwowy Gerald Green. Dobrą zmianę dał wtedy również Tyler Hansbrough i rzucił w pierwszej połowie 12 punktów.
Phoenix Suns mieli szansę wyrwać ten mecz w czwartej kwarcie, ale po raz kolejny brakło zawodnika, który wziąłby odpowiedzialność na swoje barki, zabrał piłkę we własne ręce i rzucił kluczowe punkty. Takiego zawodnika w drużynie z Arizony w tym sezonie nie ma i ciężko będzie to zmienić, a niestety to już kolejny mecz na styku, który Suns przegrywają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz