Phoenix Suns - Utah Jazz 99:85
(34:22, 22:20, 21:23, 22:19)
fot. Jennifer Stewart/US Presswire |
- Suns rozegrali świetną pierwszą kwartę, nie popełnili w niej ani jednej straty i wygrali ją 34:22. Nie przeszkodził słaby start pary Scola-Gortat, który trafili wtedy tylko 2 rzuty na 10 oddanych.
- Dobrą zmianę ofensywną dał Michael Beasley. Trafił 2 trójki, dzielił się piłką, ale niestety po drugiej stronie parkietu był atakowany przez przyjezdnych i w sumie na parkiecie spędził 19 minut. Warto zauważyć, że Gentry w dwóch ostatnich spotkaniach decydował się na wpuszczanie Beasley'a na pozycję silnego skrzydłowego. W sumie to i tak bez znaczenia.
- Najlepszym zawodnikiem Suns od początku do końca spotkania był po raz kolejny Jared Dudley. Dudley gra aktualnie najlepszą koszykówkę w karierze i znów świetnie zaprezentował się jako all-around player. Zanotował 22 punkty (9/12!), 5 asyst, 4 zbiórki i 3 przechwyty. Grał 43 minuty, a Słońca były wtedy +26.
- Marcin Gortat w pierwszej połowie miał problemy z celnością (1/6), ale w drugiej trafił 4 z 6 rzutów i spotkanie zakończył z solidnym double-double na koncie - 12 punktów, 14 zbiórek. Marcin popełnił niestety też kilka błędów w obronie. Jeden z nich bardzo widoczny w obronie pick and roll, a także kilka razy dał za dużo miejsca Jeffersonowi. Cieszy jednak, że Gortat przełamał się przeciwko Jazz oraz to że walczył porządnie na deskach.
- P.J. Tucker zanotował dobry mecz z ławki (10 punktów), atakował agresywnie kosz, a także wymusił straty gości prowadzące do punktów z kontry.
- Suns zagrali bardzo dobrze w obronie i pozwolili Jazz na tylko 40% z gry oraz wymusili 15 strat.
- Kluczem było zatrzymanie podkoszowych i udało się to zadanie wykonać poprawnie. Al Jefferson trafił tylko 6 z 16 rzutów (14 punktów), a Paul Millsap oddał ich raptem siedem (12 punktów).
- Słabo zaprezentował się Gordon Hayward, który spudłował wszystkie 5 rzutów. Podobnie niewidoczny był Mo Williams. Miał na koncie tylko 4 punkty i 7 asyst.
- Z ławki wsparcie na atakowanej desce próbowali dać Derrick Favors i Enes Kanter (w sumie 8 zbiórek w ataku), ale było to za mało.
Dwa mecze z rywalami z czołowej ósemki konferencji i dwa zwycięstwa. Szczególnie dzisiejsze cieszy, bo gra wyglądała bardzo dobrze i wyraźnie Suns poprawili swoją obronę. Teraz przed Słońcami kolejne 2 spotkania na własnym parkiecie i zarówno Kings jak i Bobcats są bez cienia wątpliwości do pokonania. Go Suns!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz