środa, 6 marca 2013

Dinozaury zawitają do Phoenix.

Phoenix Suns - Toronto Raptors
07.03.2013 godz. 03:00
US Airways Center
fot. AP Photo
Po kilkudniowej przerwie wracamy do gry. W samym środku nocy na parkiet US Airways Center wybiegną nasi Suns, a ich przeciwnikami będą kanadyjskie jedynaki w NBA. W  tym sezonie mieliśmy już powrót Steve'a Nasha do Arizony, a teraz przeciwko Suns zagra ich kolejny były rozgrywający, Sebastian Telfair. Podejrzewam, że jeśli w ogóle pojawi się na parkiecie to nie zostanie tak przywitany jak Steve. Ale mogę się mylić.


FORMA PRZECIWNIKA

Sytuacja Raptors jest po prostu nijaka. Nie trudno więc wydedukować, że na playoffy nie mają oni już żadnych szans (matematyczne mają, okej). Bilans 23-38 i aż osiem spotkań straty do zamykających pierwszą ósemkę Milwaukee Bucks. Skoro więc na rozgrywki po sezonie zasadniczym nie ma już szans to może by tak zatankować i wyciągnąć jakiś talent z wysokim numerem draftu? Nie tak prędko. Pierwszorundowy pick, który mają Raptors trafi w tym roku do Oklahomy City Thunder (o ile nie zdarzy się cud i Dinozaury awansują do playoffów). Ani w jedną, ani w drugą. Raps są w trakcie pięciomeczowej serii porażek, choć ostatni mecz z Warriors przegrali dopiero po słabej czwartej kwarcie, w której oddali przeciwnikom aż 42 punkty.

OSTATNI POJEDYNEK

W tym sezonie pomiędzy Suns i Raptors dojdzie do dwóch meczów i ten pierwszy, w Kanadzie, mamy już za sobą. Jeszcze w końcówce listopada Słońca poległy na wyjeździe, a duży wkład w tamto zwycięstwo Raptors miał, będący na wygnaniu w Detroit, Jose Calderon. Heeej, w tamtym meczu Mike Beasley grał w pierwszej piątce i miał sześć asyst, a Wes Johnson nie wiedział jeszcze co to znaczy grać.



KLUCZOWY MATCH-UP

Markieff Morris vs. Amir Johnson. Ciężko w pierwszej piątce wypatrzeć mi najbardziej kluczowy match-up, ale uważam, że pojedynek rezerwowych skrzydłowych obu drużyn może mieć tutaj duże znaczenie. Dlaczego? Amir Johnson miał w ostatnim meczu 12 zbiórek w ataku. W ATAKU. Dodatkowo rzucił 23 punkty oddając 10 rzutów. Wszystkie celne. Zatrzymanie w ataku silnego skrzydłowego Dinozaurów to jedno, przebicie się przez jego mocną obronę to drugie. To zadanie przypadnie Markieffowi Morrisowi, który gra bliżej kosza niż jego brat. W ostatnich meczach prezentował się dobrze (pisaliśmy o tym w podsumowaniu miesiąca), a dziś w nocy dostanie zapewne jeszcze więcej minut ze względu na brak O'Neala.

NAJWIĘKSZE PRZEWAGI

W tym meczu dojdzie do pojedynku dwóch byłych rozgrywających Houston Rockets, którzy w poprzednim sezonie walczyli między sobą o miejsce w pierwszej piątce. Kyle Lowry doznał kontuzji, Goran Dragić wskoczył do piątki starterów i pozostał w niej do końca sezonu. Obaj gracze w aktualnych rozgrywkach nie grają na miarę swoich możliwości. Dragić wydaje się jednak prezentować lepiej i notuje nawet więcej asyst niż Lowry (6.9 do 6.0). Raptors mają w składzie Rudy'ego Trafiam-Poniżej-40-Procent Gay'a i jeśli ten zaskoczy i się wstrzeli to Suns mogą mieć problem (mogą mieć też świetnego Tuckera i problemu nie będzie).

NAJWAŻNIEJSZE ZADANIE

Toronto Raptors, proszę Was, są drugą najgorzej zbierającą drużyną ligi. Powrót do gry Andrei Bargnaniego im w tym elemencie nie pomoże i jest to pewniejsze niż śmierć. Słońca będą osłabione brakiem O'Neala i to na Marcinie Gortacie będzie w głównej mierze odpowiedzialność za łapanie wszystkiego co nie wpada do kosza. Polak miał dobry mecz na deskach w San Antonio (15 zbiórek) i powtórka tego bardzo by się przydała. Dinozaury są też, jak to dinozaury mają w zwyczaju, bardzo drapieżne i liderują w ilości popełnianych fauli na mecz. Jeśli więc pojawi się trochę okazji na łatwe punkty z linii to trzeba uspokoić nerwy i trafiać. Może Lindsey Hunter zaparzy wszystkim melisę przed meczem i nogi nie będą się trzęsły. Oby.

Przewidywane piątki:

Suns: Dragić - Tucker - Dudley - Scola - Gortat
Raptors: Lowry - DeRozan - Gay - Bargnani - Valanciunas

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz