czwartek, 23 stycznia 2014

Największe zwycięstwo tego sezonu.

To co Phoenix Suns zrobili Indiane Pacers pozostanie w naszych głowach na długo. ESPN chyba nie spodziewało się takiego obrotu wydarzeń wybierając ten mecz do swojego doubleheadera. Suns zaprezentowali się szerszej publice i nie dali żadnych szans przyjezdnym. 124:100 Suns!


Myślę, że nie było na świecie takiej osoby, która wytypowałaby, że na 6 minut przed końcem Frank Vogel i Pacers poddadzą mecz wystawiając na parkiet swoich najgłębszych rezerwowych. To działo się naprawdę, a Suns od samego początku prezentowali się znakomiecie.

Indiana Pacers to najlepsza drużyna w lidze i w tej chwili mało kto ten fakt kwestionuje. Pacers to również właściciele najlepszej obrony. Słońca w ogóle się tym nie przejęli i już w pierwszej kwarcie pokazali co myślą o tej obronie. Gerald Green od początku był on fire trafiając dwie trójki i razem z Milesem Plumlee'm robili mały statement game przeciwko swojej byłej drużynie. Green był świetny w pierwszej połowie na 18 punktów z 8 rzutów będąc przy tym, oczywiście, królem highlightów.



W całym meczu zdobył 23 punkty i zupełnie zdominował grającego naprzeciw niemu Lance'a Stephensona (3/9, 6 punktów). Miles Plumlee wykręcił 11 punktów i 7 zbiórek latając nad obręczą i wygrywając matchup z Roy'em Hibbetem (6 punktów, 4 zbiórki, 6 fauli). Tak, Miles Plumlee wyglądał lepiej niż Roy Hibbert. Luis Scola, którego Pacers dostali w zamian za Greena i Plumlee'ego miał po 5 punktów i zbiórek w 15 minut. A my wciąż czekamy na jeszcze jednego gracza z draftu. McDonough!

Goran Dragić kontynuuje swój run do Meczu Gwiazd i tym razem wykręcił 21 punktów z 10 rzutów w 22 minuty gry. Dragić złapał czwarty faul w trzeciej kwarcie i musiał usiąść na ławce, a potem po prostu nie było już potrzeby, aby go męczyć. Zanim jeszcze Goran usiadł to Frank Vogel ustawił na nim Paula Georga, ale Słoweniec wyglądał jak I don't give a fuck trafiając pierw z dystansu, a następnie step back z prawej strony w swoim stylu. W pierwszej połowie Jeff Hornacek wykorzystywał Leandro Barbosę jak rezerwowego rozgrywającego, ale w drugiej sięgnął po Isha Smitha, a ten zaczął grać jak wersja beta Allena Iversona.

Obok Greena i Dragicia, trzecim zawodnikiem Suns, któremu udało się rzucić co najmniej 20 punktów był Markieff Morris. Keef jest wyraźnie w gazie i znów gra jak jeden z najlepszych rezerwowych ligi. Jeśli taką formę utrzyma,a Słońca będą wygrywać to spokojnie może być on jednym z kandydatów do nagrody dla najlepszego 6th mana. 20 punktów i 8/14 z gry dzisiaj.
Suns zdobyli 124 punkty i nikt, powtarzam nikt w tym sezonie nie zdobył przeciwko Pacers więcej. Słońca trafiały 59% z gry i 72% swoich trójek. Niesamowite. To było świetne widowisko do oglądania i zdecydowanie jeśli nie będziecie mieli jak spędzić jednego z zimowych wieczór to polecam ten mecz zassać i delektować się nim w pełni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz