niedziela, 9 lutego 2014

Goran Dragić prowadzi Suns do wygranej nad Warriors.

24 lutego 2011 roku Phoenix Suns oddali Gorana Dragicia do Houston w zamian za pół sezonu Aarona Brooksa. Gdyby w 2012 roku Słońcom nie udało się namówić Słoweńca na powrót do Arizony to dzisiaj wszyscy pluli by sobie w brodę. Dragić wyrósł na prawdziwego lidera Suns i z każdym kolejnym meczem zdziwienie ogarnia mój mózg, gdy myślę o tym, że nie zobaczymy go podczas All-Star Game. Minionej nocy Goran poprowadził swoją drużynę do wygranej nad Warriors 122:109.


Ta noc była wyjątkowa dla Dragicia, bo na trybunach US Airways Center po raz pierwszy w życiu zasiadł jego 3-miesięczny synek Mateo. Był to wystarczający bodziec do zagrania fantastycznego spotkania.

- Chciałem pokazać mu co tatuś potrafi. - mówił po meczu Goran.

Wyszło naprawdę znakomicie. Dragić ustanowił rekord kariery rzucając 34 punkty. Wrażenie robi fakt, że potrzebował do tego tylko 13 rzutów. Goran trafił 6 ze swoich 7 trójek i 8 z 10 osobistych. W ostatniej minucie został wyizolowany z Draymondem Greenem i trafił nad nim sięgającą sufitu trójkę przypieczętowując tym samym zwycięstwo Suns i jedną z lepszych nocy w swojej karierze.



W drużynie Suns każdy gracz z pierwszej piątki rzucił co najmniej 12 punktów, ale zaraz za Dragiciem największe wrażenie zrobił, podejrzewam, że nie tylko na mnie, PJ Tucker. To był zdecydowanie jeden z najlepszych meczów Tuckera w tym sezonie. Ustanowił on swój rekord kariery zbierając w swoim stylu 15 piłek, cztery razy przechwytywał piłkę, a do tego był ważnym ogniwem w ofensywie. PJ rzucił 16 punktów trafiając dwa razy zza łuku, w tym raz będąc faulowanym przez dawnego kolegę z Phoenix, Jermaine'a O'Neala.

25 punktów z 15 rzutów zdobył Gerald Green, 13 rzucił Channing Frye, a Miles Plumlee wykorzystał kryjące go stare nogi O'Neala na 12 punktów i 7 zbiórek. Bardzo słabo z ławki zagrał Markieff Morris, który oddawał rzuty z półdystansu bez jakiejkolwiek pewności siebie i po raz drugi w tym sezonie nie zdobył ani jednego punktu. Warto zaznaczyć, że w każdym z poprzednich 12 spotkań za każdym razem przekraczał barierę 10 oczek. Jego słabą postawę zrekompensowała postać Marcusa Morrisa, autora 14 punktów i 6 zbiórek.

Suns mieli duże problemy z będącym przez chwilę bardzo gorącym Stephem Curry'm (28 punktów) i wracającym do formy Harrisonem Barnesem (23 punkty). Podopieczni Jeffa Hornaceka wykorzystali jednak brak Davida Lee i Andrew Boguta i wygrali walkę na deskach 45 do 34. Słońca trafiły 11 z 21 rzutów z dystansu i w meczach, w których trafiają minimum dziewięć takich rzutów mają bilans 21-7.

2 komentarze:

  1. Dragic to w tej chwili poziom All Stars ale niestety liga faworyzuje czarnoskórych graczy ci maja przewileje dlatego Curry czy Lillard

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielki mecz Tuckera....szkoda, że nie uda się z nim przedłużyć kontraktu...

    OdpowiedzUsuń