środa, 8 stycznia 2014

Suns przegrali w Chicago.

Miało być zwycięstwo na początek wycieczki, a skończyło się odwrotnie. Suns przez cały mecz nie mogli znaleźć dobrego rytmu, a Bulls swoją dobrą obroną skutecznie eliminowali szansę Słońc na szybkie punkty w kontratakach. Kilka zrywów nie wystarczyło na równo grające przez cały mecz Byki. 92:87 Bulls.


To szukanie idealne rytmu było spowodowane wieloma czynnikami. Przede wszystkim będący w dobrej formie strzeleckiej Channing Frye złapał bardzo szybko dwa faule, a kiedy powrócił na parkiet w drugiej kwarcie to jeszcze szybciej z niego zszedł bogatszy o jedno przewinienie więcej. To zmusiło nawet Jeffa Hornaceka do rozpoczęcia drugiej połowy Markieffem Morrisem w celu oszczędzenia Frye'a na późniejsze minuty. Frye ostatecznie przestał bić po łapach graczy Bulls i skończył mecz 11 punktami i najlepszym w drużynie +10.

Gerald Green miał mecz huśtawkę i kiedy wydawało się, że złapał ogień to przyszły kolejne pudła, w tym jedna niecelna trójka w bardzo newralgicznym momencie. Green trafił tylko 3 z 10 trójek (6/16 ogółem). Inny pierwszopiątkowy wingman PJ Tucker był zupełnie niewidoczny na bardzo niecharakterystyczne jak na niego 4 punkty i 3 zbiórki.

Jeff Hornacek wypuścił z ławki aż sześciu zawodników, ale wszyscy razem wykombinowali tylko 25 punktów (czyli tyle samo ile DJ Augustin i Tony Snell, zmiennicy w Chicago). Markieff Morris trafił 2 z 9 rzutów będąc szkolonym przez świetnego Taja Gibsona (19 punktów, 10 zbiórek), a Marcus jeden z czterech. Najlepiej z rezerwowych zagrał Ish Smith, który co prawda spudłował każdą ze swoich trzech trójek, ale był skuteczny przy penetracjach na 10 punktów z 8 rzutów.

Wczoraj pisałem o tym, że Alex Len miał wrócić do gry (a przynajmniej on sam tak twierdził) w meczu przeciwko Knicks. Tymczasem Hornacek wypuścił Lena na parkiet w pierwszej połowie tego meczu i dał mu pograć przez 6 minut. Len w tym czasie zdobył 3 punkty i miał 2 zbiórki.

Najlepszym zawodnikiem Suns był, a to niespodzianka, Goran Dragić. Słoweniec nie miał problemów ze zdobywaniem punktów będąc najlepszym strzlecem drużyny z 21 punktami (8/17, 2/3 za 3). Gorzej było z kreowaniem partnerów (i ich skutecznością) i Dragić na swoim koncie zapisał tylko 2 asysty.

Ogółem Byki były lepsze w każdym elemencie gry. Gibson i Joakim Noah szkolili wysokich Suns zbierając im piłki na atakowanej desce (8 zbiórek ofensywnych tego duetu, przy 9 zbiórkach w ataku całej drużyny Słońc). Gracze Bulls dzieli się też świetnie piłką notując 26 asyst przy 36 celnych rzutach drużyny. Suns byli drużyną słabszą i niestety porażka ta była w pełni zasłużona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz