czwartek, 14 marca 2013

Rakiety odleciały na księżyc.

Houston Rockets - Phoenix Suns 111:81
(30:25, 28:20, 32:17, 21:19)
fot. The Associated Press
Luis Scola, Marcus Morris, Goran Dragić - dla każdego z nich było to pojedynek z byłą drużyną. Dla każdego z nich nie był udany. Houston Rockets nie pozwolili sobie na drugą porażkę i po zakończeniu drugiej kwarty runem 20-2 ustawili się w bardzo wygodnej pozycji przed drugą połową, w której powiększyli jeszcze zdobytą przewagę.


Do połowy drugiej kwarty był to wyrównany mecz i przez moment gospodarze mogli mieć przed oczami to co stało się w sobotnią noc w Phoenix. W porę jednak otrząsnęli się i zanotowali wyżej wspomniany serial punktowy.

Słońca zagrały bardzo słabe spotkanie, które nieco przypominało to rozegrane jeszcze na początku sezonu w Detroit (czterdzieści punktów przewagi Pistons). Kiedy Rockets zaczęli odskakiwać na mniej więcej 30 punktów, to w moich oczach pojawiło się przerażenie, że Suns będą lecieć do Atlanty w nastrojach pogrzebowych. Teraz będą lecieć w nastrojach przedpogrzebowych.

Rakiety są drużyną bardzo miłą dla oka do oglądania. Grają niesamowicie szybko, co minionej nocy prowadziło do wielu, wielu łatwych punktów. Nie raz, nie dwa obserwowaliśmy sytuacje, w której zaraz po niecelnym rzucie jednego z graczy Suns któryś z przeciwników biegł niczym Usain Bolt do kontrataku i kończył pod obręczą. Swoją drogą to, że taki Beasley po oddaniu cegły zza łuku stał i patrzył w kosz zastanawiając się dlaczego ta piłka nie wpadła, a jego zawodnik już cieszył się ze zdobytych punktów.

No cóż, trzeba się przyzwyczaić, że takie mecze w trakcie przebudowy będą się zdarzać. Z drugiej strony widzimy jednak, że Słońca próbują pokazywać się z dobrej strony, a młodym zawodnikom jakby bardziej zależy na dobrej grze. Kolejne starcie z piątku na sobotę w Atlancie.

Oceny zawodników:

Marcus Morris 2 - bardzo słaby występ. Dwa celne rzuty, dwa airballe i tylko 5 punktów. Kibice w Houston patrząc na jego grę pewnie byli szczęśliwi, że ich grającymi skrzydłowymi są teraz Motiejunas (19 punktów - career high) oraz Robinson.

Markieff Morris 2- - jeden punkt mniej niż braciszek, a do tego aż cztery straty. Został zdominowany przez Donatasa. W pierwszej kwarcie razem z Marcusem popisali się widowiskowymi blokami, ale to by było na tyle z plusów.

Luis Scola 2 - cztery punkty i tyle samo zbiórek. Czas gry niewiele większy, bo tylko 13 minut. Chyba za dużo argentyńskiego wina wypił wczoraj ciesząc się po wyborze papieża. Miał jednak swoje dwie minuty w trakcie tego meczu.



Wesley Johnson 3+ - najlepszy zawodnik Suns, którego Clyde Drexler (tak, Clyde komentuje mecze Rockets) pojechał na początku mówiąc, że nic nie umie. Potem z każdym kolejnym rzutem Wesa mówił, że ten jednak coś potrafi. Rzucił 15 punktów, choć kilka rzutów odpalił zupełnie niepotrzebnie.

Goran Dragić 2+ - miał swoje 40 sekund w trzeciej kwarcie kiedy dwa razy po przechwytach kończył kontrataki, raz będąc nawet faulowanym. Jednak jego występ poniżej oczekiwań.

Hamed Haddadi 1+ - dokładnie to o czym pisałem wczoraj - drewno. Dostał kilka dobrych podań pod kosz, ale nie mógł złapać piłki. Jeśli kiedyś będzie miał dzieci to trzeba kategorycznie zabronić mu podrzucania ich.

Jared Dudley 2+ - nie skończył layupu będąc praktycznie sam na sam z koszem i tym akcentem zapisał się w pamięci po tym meczu.

Kendall Marshall 3+ - druga obok Johnsona postać, która zasługuje na ocenę lepszą niż gorszą. Drexler po jednej z jego trójek powiedział: "Boy, he can shoot it.". Oj Clyde, jeszcze nie jest tak kolorowo, ale dużo lepiej niż na początku. Rozdał najwięcej w tym sezonie asyst - sześć. Tylko dla jego gry oglądam te czwarty kwarty blowoutów.

P.J. Tucker 2 - jeden airball w izolacji.

Michael Beasley 2 - 4/13, czyli jak wykorzystać minut w blowucie. Miał monster block na biegnącym w kontrze Patricku Beverley.

Jermaine O'Neal 2+ - nie był sobą po powrocie do gry, w następnym meczu powinno być lepiej.

Diante Garret 3 - daleki rezerwowy w Suns wszedł na boisko kiedy wszystko było rozstrzygnięte i bang, bang, rzucił 9 punktów nie wahając się przy żadnym z rzutów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz