czwartek, 7 listopada 2013

Dobry mecz i nieznaczna porażka Suns.

Jesteśmy po pięciu meczach sezonu regularnego w wykonaniu Suns. Minionej nocy Słońca rozegrały trzeci mecz trasy wyjazdowej. W każdym z nich przeciwnikiem była drużyna albo aspirująca do play-offów, albo nawet do wygrania konferencji zachodniej. W żadnym z dwóch pierwszych meczów goście z Phoenix nie odstawali od swoich rywali i w San Antonio było bardzo podobnie. Tony Parker przejął w czwartej kwarcie mecz, rzucił w tym czasie 15 ze swoich 20 punktów nie pudłując ani razu i gospodarze przetrwali napór Suns. 99:96 Spurs.


Początek był zupełnie nie udany dla podopiecznych coacha Hornaceka. Spurs wyszli z większą energią na parkiet i szybko osiągnęli dwucyfrowe prowadzenie. Po tych kilku minutach wyglądałem mniej więcej tak:
To był pierwszy moment zawahania w tym sezonie co do tego czy z tego meczu coś jeszcze będzie. Było. Słońca szybko wróciły do gry gównie za sprawą F-A-N-T-A-S-T-Y-C-Z-N-E-G-O w pierwszej połowie Markieffa Morrisa. Keef wszedł z ławki i przez 16 minut rzucił 18 punktów z 10 rzutów (jedno pudło, jedno). Trafiał z półdystansu, kończył pod obręczą. Oby to był dobry prognostyk w jego rozwoju. Mecz skończył z 23 punktami na koncie (+ 12 zbiorek), bo obrona Spurs w drugiej połowie przycisnęła tego starszego bliźniaka.

Gerald Green po trafieniu 11 z 20 trójek w dwóch ostatnich meczach tym razem poszedł w 3 z 8, co też jest dobrym wynikiem. Miles Plumlee miał trochę problemów broniąc 1 na 1 Tima Duncana, ale po ofensywnej stronie pokazał kilka ruchów w stylu... Tima Duncana. Między innymi miękki rzut z półdystansu o deseczkę. 15 punktów, 6 zbiórek i 2 bloki. Na twitterze możecie chwalić Milesa używając hashtagu #MilesPlumleeBandwagon. Póki co użyłem go tylko ja.

Archie Goodwin dostał dziesięć minut w pierwszej połowie (2/5, 4 punkty). Udało mu się raz okraść Tima Duncana.



Bardzo nieefektywni byli w tym meczu Channing Frye i P.J. Tucker. O ile w defensywie Tucker jak zwykle był sobą to razem z Panem Czajnikiem trafili tylko 2 z 11 rzutów. W miarę efektywny był z kolei Eric Bledsoe, który trafił połowę ze swoich 12 rzutów na 15 punktów, ale spudłował trójkę z rogu, która mogła dać Suns remis w ostatnich sekundach meczu (Green miał szanse poprawić Erica, również spudłował).

Tym razem tak jak już wspomniałem to nie Bledsoe, a Tony Parker był gwiazdą czwartej kwarty i poprowadził gospodarzy do zwycięstwa. Duncan skończył mecz z 17 punktami, a najlepszy mecz w sezonie rozegrał Danny Green trafiając 8 z 11 rzutów (3/6 za 3) na 19 punktów.

Bardzo dobrze oglądało się ten mecz i mimo porażki Słońca zaprezentowały po raz kolejny kawał solidnej koszykówki. Teraz mamy dzień przerwy i z piątku na sobotę do Phoenix przyjeżdżają szukający formy Denver Nuggets.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz