sobota, 6 grudnia 2014

Wielkie zwycięstwo w Dallas, double-double Dragicia

Phoenix Suns w ciągu czterech dni rozgrywają trzy trudne, wyjazdowe mecze. Pierwszy z nich jest już za nami. Suns gościli w Dallas, gdzie czekała na nich najlepsza ofensywa w lidze w postaci odnowionych Mavericks. Goran Dragić postanowił nie zwalniać tempa i poprowadził Słońca do wielkiej i bardzo ważnej wygranej. 118:106 Suns!


Bałem się, że Suns będą mieć problemy z wieloma opcjami ofensywnymi Mavericks, ale to podopieczni Jeffa Hornacka zagrali w pierwszej kwarcie jakby to właśnie oni liderowali w lidze w tej kategorii. Suns zdobyli aż 59 punktow przez pierwsze 17 minut gry grając po prostu koncertowo. W pierwszej kwarcie trafili aż 70%FG w tym 5 z 6 trójek. Mavs nie bardzo wiedzieli co się dzieje i gdyby nie dobra dyspozycja strzelecka Monty Ellisa (33 punkty) to byłaby jeszcze większa masakra. Przewaga wypracowana na początku meczu pozwoliła Słońcom kontrolować grę i gospodarze nie byli w stanie ich dogonić.

Suns grali odważnie, nie bojąc się osoby Tysona Chandlera czekającego pod obręczą. Imponował w tym Markieff Morris, który kilkukrotnie trafiał trudne rzuty nad wysuniętymi w górę rękoma Chandlera. Problemem była aktywność centra Mavs po bronionej przez Suns stronie parkietu. Chandler zanotował aż dziewięć ofensywnych zbiórek, dobijając parę razy niecelne próby swoich kolegów. Wytłumaczeniem zaistniałej sytuacji może być to, że chociażby przez praktycznie całą czwartą kwartę Hornacek zdecydował się pójść w small ball i duet podkoszowy tworzyli bracia Morris.

To był szybki mecz i obie drużyny do maksimum wykorzystywały szybkie kontry. Suns byli w tym elemencie lepsi o sześć punktów, a bardzo ważne w takich sytuacjach zdobyli w czwartej kwarcie, gdy po niecelnych rzutach Mavs Dragić i Tucker popędzili w kontrze i w obu sytuacjach mając przed sobą tylko nieblokującego Dirka Nowitzkiego nie zawahali się zaatakować obręczy i zdobyć łatwych oczek.

Dragić zdobył w sumie 28 punktów trafiając fantastyczne 10 z 15 rzutów, w tym 3 z 6 trójek. Słoweniec jeszcze nie ochłonął po wtorkowym meczu z Pacers i miejmy nadzieje, że ogień na jego dłoniach będzie płonął w najlepsze. Dragić grał więcej z piłką w rękach i zapisał na swoim koncie pierwsze w tym sezonie double-double zaliczając 13 asyst przy tylko jednej stracie. Eric Bledsoe był również efektywny, trafił 6 z 13 rzutów na 19 punktów, 7 asyst i dwa bloki.
Markieff Morris miał 22 punkty i 10 zbiórek, a w obronie bardzo dobrze radził sobie z Dirkiem Nowitzkim. Niemiec trafił tylko 2 z 10 rzutów i zdobył 10 punktów. Suns mądrze też przekazywali krycie i nawet kiedy doszło do niekorzystnego mismatchu to taki Dragić potrafił zmusić Dirka do oddania piłki innemu graczowi zamiast pozwolić mu na oddanie rzutu.
PJ Tucker trafił dwie z czterech trójek na 10 punktów, Marcus Morris drugi raz wyglądał dobrze grając z ławki i miał 11 punktów i 5 zbiórek, a Gerald Green jest jednym z najbardziej fun-to-watch graczy w lidze. Tym razem zdobył 15 punktów, trafił 3 z 7 trójek, a kiedy razem z Dragiciem biegł do kontry to krzyczałem tylko: "DAJ MU!". No i mu dał.



Mavericks nie przegrali jeszcze meczu w tym sezonie, w którym rzucili co najmniej 100 punktów, a Suns wygrali w Dallas tylko raz w ostatnich 12 meczach. RIP historio :)

1 komentarz: