czwartek, 7 lutego 2013

Ponury mecz w Nowym Orleanie.

New Orleans Hornets - Phoenix Suns 93:84
(26:27, 28:26, 24:18, 15:13)
fot. AP Photo
Późno, bardzo późno ta relacje, ale tak to jest jak drogi zasypane, dłuższa podróż do domu i w końcu chwila czasu z rodziną. Za dużo tutaj dziś nie będzie, ale to brak po prostu jakiejkolwiek weny. Spowodowany jest on jednym z najbrzydszych spotkań jakie zdarzyło mi się obejrzeć kiedykolwiek. Męczyłem się oglądając ten mecz, zero jakiejkolwiek atmosfery na trybunach świecących pustkami, komentarz bez emocji. NIE dla takich spotkań w NBA. Co do samego meczu to jego poziom też nie zachwycił. Spotkały się dwie drużyny z dołu tabeli konferencji zachodniej i jeśli znalazłaby się osoba, która tym meczem zaczynała by swoją przygodę z najlepszą ligą świata to równie szybko mogłaby ją skończyć.


Suns byli słabsi od Hornets w drugiej połowie i to właśnie ta część meczu zadecydowała o końcowym wyniku. Pierwsza i druga kwarta były bardzo wyrównane, a prowadzenie w nich zmieniało się 19 razy. Szerszenie były prowadzone od początku do końca przez najlepszego Wenezuelczyka grającego w koszykówkę, Greivisa Vasqueza. 19 punktów, 12 zbiórek, 4 przechwyty, 8/9 z gry i 0 strat. Dobrą grą zaszczycił obóz Hornets również energiczny Al-Farouq Aminu (16 punktów, 11 zbiórek).

Słońca wyglądały w pierwszej połowie dość nieźle, ale w drugiej zupełnie się zagubili i ciężko było znaleźć jakieś pozytywy w ich grze. 13 punktów rzucony w czwartej kwarcie mówi samo za siebie. To jest jedno z tych spotkań, o których trzeba jak najszybciej zapomnieć. A już w weekend pojedynki back-to-back z Thunder.

Notowania zawodników:

P.J. Tucker  4 - dobrze wywiązał się z krycia Erica Gordona i pozwolił mu tylko na 21% z gry! Tucker jest odkryciem Suns w tym sezonie, a jego kontrakt jest naprawdę śmiesznie niski.

Luis Scola 2 - nie wyszedł mu mecz, zupełnie nie potrafił się wstrzelić 4/13, nieaktywny na deskach (2 zbiórki), ale miał o dziwo najlepszy wskaźnik +/- w drużynie (+3).

Marcin Gortat 4 - Marcin był jednym z jaśniejszych punktów Suns w tym meczu, choć pozwolił Robinowi Lopezowi na 5 zbiórek w ataku, w tym dwie z nich były zawodnik Suns zamienił od razu punkty. Gortat rzucał efektywnie (7/10, 14 punktów), ale zaliczył też airballa z półdystansu. 

Jared Dudley 4 - 14 punktów, 6/11 z gry, ale tylko 1/5 z dystansu. Jared gra niestety w kratkę, choć rzut z półdystansu wydaje się być czymś co ustabilizował i można na niego w tym elemencie liczyć. 

Goran Dragić 2+ - jego bezpośredni rywal, czyli wspomniany Vasquez robił z Goranem co chciał, a Słoweniec nie miał żadnej odpowiedzi. 13 punktów, ale na niskiej skuteczności, 6 asyst, ale aż 4 straty.

Michael Beasley 3 - zaczął od czterech pudeł, ale potem trafił 5 z 8 rzutów i zebrał 5 piłek. Lindsey Hunter mu ufa, ja nie. 

Kendall Marshall 3- - po najlepszym meczu w barwach Suns, tym razem Kendall rozdał 3 asysty i żaden z jego dwóch rzutów nie znalazł drogi do kosza. Słabsza postawa, ale cieszy, że dostaje więcej minut. 

Shannon Brown 3- - forsowane akcje z jego strony są już pewnym standardem w tej lidze i nie sądzę, żeby to miało ulec zmianie. 

Markieff Morris 3- - coś ostatnio odżył jakby trochę, dziś bardziej aktywny na deskach plus jedna ładna asysta do naszego Marcina. W obronie słabo, w pierwszej akcji po wejściu odpuścił Ryana Andersona, a ten trafił trójkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz