czwartek, 7 marca 2013

Rozpoczynamy tankowanie?

Phoenix Suns - Toronto Raptors 71:98
(24:28, 16:26, 15:18, 16:26)
fot. Ralph D. Preso
Phoenix Suns beznadziejnie zaprezentowali się na własnym parkiecie i na dwie minuty przed końcem wraz ze wszystkimi kibicami odpuściłem dalsze tortury psychiczne. Raptors nie potrzebowali nawet swoich pierwszopiątkowych graczy, aby zrobić solidny blowout w Arizony. Czy wobec takiej gry i kontuzji Marcina można oficjalnie rozpocząć część sezonu zwaną tankowanie?


Tak, to zdjęcie to nie jest fotomontaż. Hamed Haddadi zadebiutował w stroju Słońca. W ciągu dziewięciu minut na parkiecie miał zero punktów i cztery faule. Hej, ja też mogę grać w Phoenix Suns? Jermaine O'Neal jest przy chorej córce, Gortat jest kontuzjowany i tylko z Haddadim na pozycji centra przyjdzie Słońcom grać kolejne spotkania. Wyobrażacie to sobie? Ja też nie. Dobrze, że mamy natłok silnych skrzydłowych i Lindsey Hunter będzie mógł pójść w smallball.

Do momentu kontuzji Polaka gra Suns wyglądała nieźle. Gortat nawet dwa razy zagrał pick-and-roll z Dragiciem, w których Słoweniec wyglądał jak Steve Nash. Wszystko posypało się kiedy Marcin opuścił parkiet. Jedynym graczem, po którym było w tym meczu widać, że się stara był Marcus Morris (12 punktów, 4 zbiórki). Nikt, poza nim, nie rzucił dla Suns więcej niż dziewięć punktów.

Tutaj nawet nie ma sensu przyznawać ocen za to co się działo, bo całą drużyna (oprócz Gortata i Marcusa) zasługuje na solidną pałę! 37% z gry, 28 strat, 71 punktów na koncie. To musi być tankowanie. Nie ma innej opcji.

Sebastian Telfair w pierwszym powrocie do Phoenix rzucił 13 punktów, rozdał 7 asyst i miał 4 przechwyty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz