wtorek, 19 marca 2013

Wielkie zwycięstwo Suns!

Phoenix Suns - Los Angeles Lakers 99:76
(21:25, 26:19, 24:22, 28:10)
fot. USA Today
Ten sezon nas nie rozpieszcza. Było wiele takich porażek Suns, o których chciałoby się nie pamiętać, ale po prostu nie da się, bo były takie tragiczne. W tej ogarniającej nas szarości są jednak takie przebłyski jak chociażby to co zdarzyło się minionej nocy. Słońca rozegrały bardzo dobry mecz przeciwko odwiecznym rywalom z Los Angeles i dały nam powody do radości.


Jeszcze w niedzielnym meczu przeciwko Wizards obrona Suns zawodziła i pozwoliła rywalom na 127 punktów. Dwa dni później ta sama obrona przeszła niesamowitą metamorfozę i straciła aż o 51 punktów mniej! Lakers trafiali do dziury ze skutecznością równą ledwo 33% (23% z dystansu), a szczególnie dużo cegieł wypadało z rąk Metty World Peace'a (2/9 za 3) i Dwighta Howarda (6/18). Na byłym środkowym Magic, Słońca wykonały kapitalną robotę i pokłony należą się każdemu z trójki: Jermaine O'Neal, Hamed Haddadi, Luis Scola. Howard zaliczył double-double w uśmiechach i machaniach rękoma.

Kluczowym momentem tego meczu była seria punktowa 16-2 jaką Suns rozpoczęli czwartą kwartę. W tej odsłonie naszą drużynę poprowadził Luis Scola rzucając wtedy wszystkie swoje 14 punktów i zbierając 8 piłek. Ważnym elementem była również słabiutka gra ławki Lakers, z której wyróżnił się tylko Steve Blake (13 punktów, 4 asysty), a chwalony przeze mnie Jamison trafił jeden rzut na sześć oddanych.

Lindsey Hunter zdecydował się na wystawienie agresywnej obrony P.J. Tuckera na Steve'a Nasha. Tucker robił co mógł, aby utrudnić życie Kanadyjczykowi i robił to bardzo dobrze. Nash spudłował 11 z 17 rzutów, trzy razy tracił piłkę, a jego liczba asyst wyniosła tylko cztery. Hunter zasługuje na duże brawa za przygotowanie zawodników i planu na to spotkanie.
Oceny zawodników:

P.J. Tucker 4 - tak jak już pisałem, super defense na Nashu i Blake'u. To było jego zadanie i wywiązał się z niego bardzo dobrze.

Markieff Morris 3+ - solidny mecz Morrisa, znów trochę pozbierał (8), miał ładny spin move na Światowym Pokoju. W czwartej kwarcie wobec postawy Scoli nie był zupełnie potrzebny.

Jermaine O'Neal 3+ - ten plus to za to co robił Howardowi i za dwa efektowne bloki. O'Neal mimo 17 lat grania w NBA na karku wciąż nie czuje się tym znudzony.

Wesley Johnson 3+ - 14 punktów i 9 zbiórek, ale spudłował aż 11 z 17 rzutów. Często zdarza mu się zamieniać rzuty zza łuku na bardzo długie dwójki, według mnie troszkę niepotrzebnie.

Goran Dragić 4 - w pierwszej połowie mało widoczny, ale w drugiej wystrzelił maksymalnie. Double-double (12 punktów i 10 asyst) i najlepsza asysta minionej nocy w NBA. Miał co prawda pięć strat, ale dał drużynie dużo dobrego.



Hamed Haddadi 3+ - wszedł na parkiet i zrobił to miał zrobić. Poobijać Howarda i nie dać mu się przepchać. Checked.

Jared Dudley 4 - po raz kolejny pokazał, że jego wymarzona rola to 6th man. 13 punktów z ławki, dobre wyjścia po zasłonach i pewny rzut.

Kendall Marshall 4 - jego jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy mecz jak gracza Suns. 10 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst. W drugiej kwarcie trafił dwie trójki z rzędu i nikt nie chciał przybić mu piątki bojąc się oparzenia. Nieźle wygląda to też jak grają obok siebie z Dragiciem.

Luis Scola 4 - podczas niedzielnej homilii dostał błogosławieństwo od Papieża i dzięki temu wyglądał jak nowo narodzony niszcząc obronę Lakers w czwartej kwarcie. Nie ustępował również Howardowi, zmusił go do ciężkiej pracy, a także wymusił faul ofensywny. Trafił szaloną trójkę, ale niestety nie mogę znaleźć filmiku z tą tylko akcją.

Michael Beasley 3- - minus za kilka niepotrzebnych rzutów. W ogólnym rozrachunku całkiem poprawnie, albo może tylko mam takie wrażenie będąc ciągle pod wpływem gry całej drużyny. Nie wybijał piłek z boku.

Diante Garrett - grał za krótko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz