wtorek, 3 marca 2015

Keef i Len nie dotrwali do końca, brzydki mecz w Miami

Goran Dragić powiedział po meczu, że gdyby przeciwnikiem Miami Heat nie byli Phoenix Suns to w ogóle nie wyszedłby na parkiet. Pomimo bólów w pleach Dragić był zdeterminowany, aby zagrać przeciwko swojej byłej drużynie. Przez cały mecz miał problemy z faulami (i Markieffem Morrisem), ale nie przeszkodziło mu to w zdobyciu 21 punktów w 15 minut. Ten mecz był ciężki do oglądania, było dużo gwizdków, spięć, a trzech zawodników wyleciało z parkietu.

W zasadzie można opisać to spotkanie w kilku punktach:

1) Niesportowy faul Markieffa Morrisa na Goranie Dragiciu, za który ten pierwszy wyleciał z parkietu. To nie są dobre dni dla Keefa - ma za sobą komentarze o kibicach Suns i teraz to ejection.



2) W tej samej kwarcie Alex Len starł się z Hassanem Whitesidem i na chwilę mecz koszykówki zamienił się nam w zapasy. Obaj panowie grali do tego czasu dobre spotkanie i wymieniali między sobą ciosy - te czysto koszykarskie, pozytywne. Szkoda, że tak się to wszystko skończyło. Oczywiście, obaj zostali wyrzuceni - całkiem sprawiedliwie.



3) Po zejściu Lena rolę centra przejął... P.J. Tucker. Był on najlepszym (ex aequo) strzelcem i zbierającym Suns. Zanotował 20 punktów i 14 zbiórek, ale trafił tylko jedną z sześciu trójek.

4) Eric Bledsoe swój pierwszy rzut trafił dopiero w trzeciej kwarcie. Ostatecznie zdobył 20 punktów, ale było go za mało w pierwszej połowie, która ustawiła mecz.

5) Suns pogrążył rookie Tyler Johnson, który trafił każdą z trzech trójek i w sumie 10 z 13 rzutów na na 26 punktów. Nasz stary znajomy Michael Beasley miał 12 punktów, 6 zbiórek i najlepsze w drużynie +22... Taki to był mecz.

Podsumowując - mam wrażenie, że Jeff Hornacek się pogubił i nie może znaleźć odpowiedniej rotacji. Oprócz Marcusa Morrisa, nie ma pewnych zmienników. Dzisiaj Hornacek korzystał z Greena, Warrena, Goodwina i Thorntona, przy czym żaden z nich nie grał dłużej niż 15 minut. Dodatkowo po stracie Lena, Brandan Wright nawet na chwilę nie pojawił się na parkiecie. Podobnie jak trzeci w tym momencie center Earl Barron. Suns mieli dobry mecz z Thunder, ale wygląda to na jednorazowy wybryk. Drużynie zdecydowanie brakuje tożsamości.

6 komentarzy:

  1. "Drużynie zdecydowanie brakuje tożsamości" - i wszystko w temacie. Należałoby jeszcze dodać, że wygląda na to, że trener też nie pomaga drużynie i wychodzi niestety brak doświadczenia JH

    OdpowiedzUsuń
  2. Między TRAGICIEM a resztą musiało dojść jeszcze w Phoenix do niezłej kłótni, skoro tak TRAGICIOWI zależało na meczu z SUNS. Panowie pytanie: Czy przed pierwszym gwizdkiem się witali TRAGIC z naszymi ? jak to wyglądało ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja odpaliłem mecz rano z odtworzenia i był pokazany od razu tip-off, a sam jestem ciekawy przywitania.

      Usuń
    2. a co to tip-off?

      Usuń
    3. przywitali się normalnie bez czułości

      Usuń
  3. próżno sie dziwic patrzac na taka mizzerie niestety wydaje mi sie ze to co dzieje sie teraz w PHX wyrwało sie z pod kontroli brak wynikow kiepska gra przeplatana jednym dobrym pojedynczym wystepem do tego ciagla rotacja i zmiany personalne to caly obraz Suns w tym momencie wiec i o kibica ciezko niestety mecz dzisiejszej nocy przeciwko Heat najlepiej to pokazał od początku meczu Phx polowali na Dragicia efektem brutalny i umyslny faul Morrisa i eject pozniej bojka Lena ktory takze wylecial z boiska no i porazka w kiepskim (stylu sam Dragic rzucil nam 21 pkt i przybil kilka razy piatke z Wadem....) nam po tym spotkaniu pasuje tylko schowac glowe w piasek...sezon regularny nie bawiem sie konczy al e dla nas a przynajmniej dla mnie moglby skonczyc sie dzis bo poprostu zal na to wszystko patrzec,wciaz zadajac sobie pytanie w jakim kierunku to wszystko zmierza

    OdpowiedzUsuń