środa, 26 grudnia 2012

Poświąteczne starcie z Knicks.

Phoenix Suns - New York Knicks
27.12.2012 godz. 03:00
US Airways Center
fot. Andrew Theodorakis/NY Daily News
Phoenix Suns po kompromitującej (naprawdę szukałem innego pasującego określenia) porażce z Los Angeles Clippers będą podejmować na własnym parkiecie kolejnego z kontenderów czyli New York Knicks.

Knicks rozegrali wczoraj spotkanie w Staples Center, gdzie po interesującym i dobrym meczu ulegli miejscowym Lakersom 94:100. Najlepszymi zawodnikami Knicks byli Carmelo Anthony (34 punkty) i J.R. Smith  (25 punktów). Do gry w ich składzie powrócił Marcus Camby i mimo, że pozostał on zdrowy przed 8 minut, które grał to przy jednym z upadków trafił w kolano Anthony'ego. Widać było w dalszej części meczu, że Melo czuł ból w tym kolanie, ale nie ma póki co żadnej informacji o tym, czy dziś zagra. Raymond  Felton natomiast po raz kolejny poturbował sobie będące na skraju wyczerpania dłonie, ale tu podobnie jest jak z jego kompanem - nie ma informacji czy dziś wybiegnie w pomarańczowym stroju. Mike Woodson wrzucił przeciwko Lakersom do piątki Kurta Thomasa, ale dziś zdecyduję się raczej na powrót to niższego ustawienia. Jak dobrze już wiemy Knicks trafiają bardzo dobre 39,3% zza łuku w sezonie oddając najwięcej prób ze wszystkich w meczu, bo aż 29,1 (dla porównania najgorsi Bulls - 12,9). Wynika to z tego, że nowojorczycy mają zawodników, którzy to po prostu potrafią robić: Anthony, Novak, J.R. Smith i Kidd przede wszystkim. Kolejną silną bronią Knicks jest szanowanie piłki i najmniejsza liczba strat w lidze (10,8). Osobiście chciałbym pochwalić Smitha za to jak gra w tym sezonie, bo podejmuje dużo lepszych decyzji rzutowych, dzieli się piłką i jest motorem napędowym Knicks z ławki.

Czy Suns mogą dziś powalczyć o zwycięstwo? Oczywiście. Istnieje szansa, że Woodson i sztab medyczny gości zdecydują się dać odpoczynek Melo i Feltonowi to raz. Dwa, że wczoraj duże minuty grali wszyscy starterzy (minus Thomas, plus Smith), a mecz z Lakersami mógł dać w kość. Poza tym Słońca powinny wziąć przykład od Jeziorowców i wyłączyć pick and rolle z udziałem Tysona Chandlera, a zarazem dobrze bronić linii trzypunktowej. Rotacja Suns raczej pozostanie bez zmian w porównaniu z ostatnim spotkaniem o ile do zdrowia nie powrócił Michael Beasley. Nie życzymy mu oczywiście źle, ale niech się chłopak jeszcze trochę kuruje. Suns grają lepszą defensywę niż w początkowej fazie sezonu, ale niestety często bardzo widoczne są braki przekazań i nieporozumienia. Koniecznie musi to ulec poprawie, bo brzydko wygląda to jak nagle jedna zasłona potrafi dopuścić niekrytego rywala pod samą dziurę. Nie wiem czego oczekiwać możemy od Gorana Dragicia. Każdy zdążył się już przyzwyczaić, że jest to POINT guard i właśnie punkty przekłada nad asysty. Najgorsze jest to, że Dragiciowi zdarza się niepotrzebne forsowanie rzutów przy naprawdę dobrze ustawionych partnerach. Goran potrafi podawać i Alvin Gentry musi tak ustawić grę, aby tych podań było dużo, i to nie tylko ze strony Słoweńca, bo po prostu gra Suns wygląda wtedy dużo, a to dużo lepiej. Jak pamiętamy w pierwszym meczu Knicks - Suns w tym sezonie Marcin Gortat miał kilka udanych zagrań przeciwko Chandlerowi i dziś w nocy również życzymy sobie obejrzeć dobrego Marcina. Jeśli Dudley utrzyma niezły strzelecki poziom, Brown nie będzie się podpalał, a Morris i Scola dorzucą coś od siebie to o punkty powinniśmy być spokojni. Skoro Słońca nie grały to wczoraj to dziś liczymy na bożonarodzeniowy prezent. Go Suns!

UPDATE: Michael Beasley ma dzisiaj zagrać. Raymond Felton jest questionable.

Przewidywane piątki:

Suns: Dragić - Brown - Dudley - Scola - Gortat
Knicks: Felton - Kidd - Brewer - Anthony - Chandler

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz