sobota, 22 grudnia 2012

Zdobyć Rose Garden i wygrać piąty raz z rzędu.


Portland Trail Blazers - Phoenix Suns
23.12.2012 godz. 04:00
Rose Garden
fot. Rose D. Franklin/The Associated Press
Po kilku dniowej przerwie blog wraca do życia i w okresie świątecznym pojawi się kilka ciekawych postów. Jesteśmy w trakcie 4-meczowej serii zwycięstw Phoenix Suns. Po ciężkich przeciwnikach (Grizzlies, Jazz) przyszedł czas na Kings oraz Bobcats, a Suns zgodnie z przewidywaniami wygrali oba te spotkania i to różnicą łącznie 28 punktów. Dziś w nocy Słońca zagrają na uważanym przez wielu zawodników, między innymi Jareda Dudleya, najtrudniejszym terenie w NBA, czyli w Rose Garden, hali Trail Blazers.

Będzie to drugi pojedynek pomiędzy tymi zespołami w tym sezonie. Pierwszy z nich rozegrany został w US Airways Center i zakończył się blowoutem w wykonaniu Suns - 114:87. Świetne spotkanie rozegrali wtedy nasi podkoszowi: Gortat, Morris, O'Neal. Rzucili razem 58 punktów trafiając 27 z 36 rzutów. Wtedy jednak goście byli osłabieni brakiem J.J. Hicksona. Dziś zagrają prawdopodobnie bez jeszcze ważniejszego członka rotacji - LaMarcusa Aldrige'a, który zmaga się z kontuzjowaną kostką. W między czasie, w cieniu gry wczesnego kandydata do nagrody rookie of the year, Damiana Lillarda, Hickson w każdym z ostatnich 6 spotkań miał na swoim koncie double-double, a w poprzednim meczu z Denver Nuggets zanotował po 18 punktów i zbiórek. Lillard w dalszym ciągu nie przestaje zaskakiwać i nawet nie grając dobrego meczu potrafi być superclutch w końcówce i zaserwować przeciwnikom gamewinnera. Do zdrowia powrócił też świetny obrońca i strzelec zza łuku Wesley Matthews. W pierwszej piątce w miejscu Aldrige'a zobaczymy zapewne debiutanta z Wielkiej Brytanii, Joela Freelanda (pamiętacie jak Freeland ograł naszą reprezentację na ostatnim Eurobaskecie?), ale duże minuty powinien dostać inny rookie, jeszcze trochę nieoszlifowany, Meyers Leonard. 

Zawodnicy Suns mieli teraz trochę wolnego i wykorzystali to między innymi na spotkanie w kręgielni. Na szczęście nikt nie został zbynumowany i trener Gentry będzie miał dziś do dyspozycji wszystkim zawodników. Do zespołu wrócił też Kendall Marshall, który rozegrał 9 spotkań w D-League, gdzie notował średnio bardzo dobre 7,6 asysty, ale miał duże problemy ze skutecznością rzutów (31%, 22% za 3). Szczerze mówiąc, wątpię aby Kendall otrzymał szansę od Gentry'ego, ale przebrany na ławce dziś usiądzie. Słońca są na fali, widać lepsze zrozumienie między zawodnikami i radość z tego, że zaczynają grać dobrą koszykówkę. W ostatnich dwóch spotkaniach wystrzelił Shannon Brown i trafił w sumie 20 na 29 rzutów (w tym 7/11 zza łuku). Jared Dudley utrzymuje wysoką formę i zanotował kolejne dwa 20-punktowe spotkania, trafiając między innymi 50% za 3 (8/16). Solidne spotkania rozegrał nasz Marcin, a co ważniejsze przypomniał sobie o początku sezonu i znów zaczął blokować rywali (9 bloków vs. Kings i Bobcats). Wydaje się, że Alvin Gentry znalazł odpowiednią rotację dla drużyny i tak grających Suns (choć z Kings znów była gonitwa) chcemy oglądać każdej nocy. 

Mecz z Portland Trail Blazers będzie teoretycznie najłatwiejszym z tego co czeka Suns jeszcze w tym roku (Clippers, Knicks, Pacers, Wolves, Thunder), dlatego warto powalczyć i wygrać to spotkanie. Go Suns!

Przewidywane piątki:

Blazers: Lillard - Matthews - Batum - Freeland - Hickson
Suns: Dragić - Brown - Dudley - Scola - Gortat

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz