niedziela, 23 grudnia 2012

Ach ten Lillard.

Portland Trail Blazers - Phoenix Suns 96:93
(23:25, 21:28, 31:22, 21:18)
fot. Steve Dykes/USA Today Sports
Phoenix Suns zakończyli swoją passę zwycięstw i ulegli Portland Trail Blazers 93 do 96. Był to wyrównany mecz, w którym Suns prowadzili do połowy, ale ostatecznie musieli uznać wyższość gospodarzy.

  • W pierwszej piątce gospodarzy niespodziewanie wyszedł LaMarcus Aldrige, którego status był określony co prawda jako day-to-day, ale była nieduża szansa, że zagra. Wesley Matthews, z kolei, grał tylko 10 minut (biodro).
  • Suns rozpoczęli pierwszą kwartę od 0/5 i dopiero fadeaway Marcina Gortata dał pierwsze punkty gościom.
  • W Blazers szalał od początku J.J. Hickson i w otwierającej części miał już na swoim koncie 13 punktów i 8 zbiórek. Cały mecz skończył z dorobkiem 18 punktów i 15 zbiórek.
  • Obie drużyny popełniały dużo prostych strat i po pierwszej kwarcie w sumie zanotowały ich 10. W drugiej kwarcie gracze z Oregonu nie przestali tracić piłek i do swojego dorobku dołożyli kolejne 8. W całym spotkaniu mieli ich 21, Suns tylko 10.
  • W Słońcach bardzo dobrze w drugiej kwarcie zaprezentowali się zmiennicy, a prym wiódł Jermaine O’Neal (13 punktów, 5 zbiórek), który przepychał po kolei wszystkich pod koszowych Blazers i albo kończył na linii rzutów wolnych, albo Suns zdobywali punkty. 
  • Po cichej pierwszej połowie, w drugiej wystrzelił Damian Lillard (25 punktów, 7 asyst) i to on poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa. Miał wtedy 18 ze swoich 25 punktów, w tym na 42 sekundy przed końcem trafił step back jumpera w swoim stylu i dał Blazers 5 punktów przewagi.
  • W trzeciej kwarcie świetnie grał Marcin Gortat (18 punktów, 9 zbiórek), dostawał dużo podań, które kończył pod obręczom lub trafiał z 4-5 metrów i trzymał Suns w meczu. Śmiało można stwierdzić, że Marcin był najlepszym zawodnikiem swojej drużyny.
  • Jared Dudley zakończył swoją serię meczów z dorobkiem co najmniej 20 punktów. Miał ich tylko 8, ale za to dzielił się piłką z partnerami i rozdał career high 10 asyst. 
  • Zupełnie nie podobał mi się w tym spotkaniu Goran Dragić. Nie dość, że słabo rzucał (4/13) to miał tylko 5 asyst i często zamiast kreować partnerów decydował się na rzuty lub wjazdy w niełatwych sytuacjach.
  • Kluczowym momentem meczu była końcówka trzeciej kwarty, w czasie której Blazers zanotowali 12-2 run. Różnicę zrobiły też osobiste. Gracze z Portland stawali na linii 28 razy (23 celne), Słońca tylko 11 (8 celnych).
  • W ostatniej akcji meczu Dragić miał szansę na doprowadzenie do dogrywki ale jego cegła nie wpadła do kosza i liczni kibice gospodarzy mieli powody do radości. Dla Suns jest to 11 wyjazdowa porażka.
Przed Phoenix Suns mecz z Los Angeles Clippers, którzy są red hot i wygrali ostatnie 12 spotkań. A ten mecz już dzisiejszej nocy, więc Suns będą mieli podwójnie trudno. Plusem jest to, że grają na własnym parkiecie i miejmy nadzieje, że kibiców zjawi się jak najwięcej a zawodnicy ich nie zawiodą. Go Suns!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz