poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rekordowa porażka Suns.

Phoenix Suns - New Orleans Hornets 92:95
(26:17, 17:22, 19:35, 30:21)
fot. nola.com
Miało być miło, a nie jest. Do Phoenix przyjechała druga najgorsza drużyna konferencji zachodniej, a i tak Słońca nie dały radę odesłać ich do domu z paczką kaktusów i porażką. Phoenix Suns 2012/13 ustanowili niechlubny rekord w historii organizacji i przegrały siódmy mecz z rzędu na własnym parkiecie.


Po dobrej postawie w meczu z Warriors, tym razem duet Dragić - Beasley zagrał zupełnie inaczej. Wystarczy spojrzeć co zrobił Michael. 1/11 z gry w ciągu 15 minut. Goran skutecznością też nie pogrzeszył. 4/13, ale miał chociaż 8 asyst. Ale też cztery straty. Tak to już jest, jak ktoś coś zrobił dobrze to nie obejdzie się bez tego złego.

Suns przegrali mecz tragiczną trzecią kwartą, która praktycznie oddali rywalom. Pogoń w czwartej nie wystarczyła. Jared Dudley i Markieff Morris (w końcu mecz na plus, Keef) trafiali ważne trójki, Eric Gordon został kilka razy dobrze zatrzymany w obronie, ale było to za mało. Jeszcze na 20 sekund przed końcem Al-Farouq Aminu wpakował daggera i można było się rozejść. 

Zapowiadany pojedynek rozgrywających przeszedł obok meczu, bo Greivis Vasquez był często broniony przez P.J. Tuckera, nawet z wzajemnością. Wenezuelczyk miał cichy, jak na siebie, mecz na 10 punktów i 7 asyst.

Dwóch byłych zawodników Suns, którzy grają teraz w drużynie z Nowego Orleanu nie specjalnie przypomniało się zgromadzonym kibicom. Robin Lopez trafił tylko 3 z 10 rzutów, zostając przy tym raz porządnie zablokowanym przez Haddadiego (nasz center skończył też jakiś fikuśny lewy hak nad Lopezem), a Lou Amundson grał tylko 13 minut (oczywiście aktywny na deskach - 6 zbiórek, 2 w ataku).

Z wtorku na środę Suns jadą do Houston i nie spodziewajmy się, że przerwą tam passę porażek. Co gorsza sezon mogą zakończyć bez przerwania tej domowej passy porażek (przyjazd Rockets). Ale jeśli kibicujecie Suns to trzymajcie kciuki, aby im się udało. Albo raczej kciuka. Drugiego trzymajcie za Jazz, żeby weszli do playoffów kosztem Lakers. Wtedy Suns będa mieli dwa picki w loterii.

7 komentarzy:

  1. Dawać Wigginsa albo Parkera, bo tego się nie da oglądać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Na tych Panów to jeszcze rok przynajmniej poczekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O ile nasz genialny zarząd nie podpisze jakiegoś Iguodali czy Smitha co spowoduje zapewnienie nam przeciętności na lata.

    Swoją drogą planujesz jakiś artykuł o potencjalnych wzmocnieniach z tegorocznego draftu?

    OdpowiedzUsuń
  4. Dokładnie.

    Planuję planuję, ale dopiero po zakończeniu sezonu regularnego i bliżej draftu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiadomo coś o planach na offseason?

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie nie za wiele. Pojawił się ostatnio ponownie temat Erica Gordona i w przyszłym tygodniu pewnie coś o tym się tutaj też pojawi.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyli dramatyczne plotki.

    OdpowiedzUsuń