sobota, 27 lipca 2013

Las Vegas Summer League: Suns wicemistrzami.

Liga Letnia NBA zakończyła się już kilka dni temu, Suns rozegrali w niej siedem meczów, a praktyki studenckie i promienie słoneczne połączone z całkiem wysoką temperaturą skutecznie odciągały mnie od tego, aby wrzucić tu coś o każdym z tych spotkań. W każdym razie, Słońca dotarły do finału SL i niestety uległy tam Golden State Warriors. Jednak śmiało można stwierdzić, że rozgrywki te były udane dla naszej drużyny.


Rzadko zdarza się, aby cała pierwsza piątka zespołu zgłoszonego do Ligi Letniej była utworzona przez graczy mających podpisane kontrakty z klubem (poprawcie mnie jeśli tak nie jest). Suns byli więc niecodziennym okazem i raczej nie może dziwić to, że dotarli tak daleko.

Po drodze z kwitkiem odprawieni zostali Portland Trail Blazers (dwukrotnie), Minnesota Timberwolves (gamewinner Marcusa Morrisa), Memphis Grizzlies, Toronto Raptors (w tym meczu nie grał MVP rozgrywek Jonas Valanciunas) i Miami Heat (gamewinner Markieffa Morrisa). Dopiero w finale sposób na pokonanie Suns znaleźli Warriors i szalejący w ich szeregach Ian Clark (33 punkty, podpisał właśnie kontrakt z Utah Jazz).

Jak prezentowali się poszczególni zawodnicy w składzie Suns? Oto krótka ocena każdego z nich:
  • Kendall Marshall (5.6 PKT, 4.0 AST) - widać, że nasz młody rozgrywający ciągle pracuje nad swoją grą. Duże pewniej składał się do rzutów, atakował kosz, ale jednak skuteczność z gry nadal nie była zadowalająca (38.7%). Szybko przechodził z obrony do ataku, posyłał dobre podania, ale w jego grze widać w dalszym ciągu duże braki i częste przestoje. Podobno Suns mogą się go pozbyć, ale nie wiem czy nie warto poczekać jeszcze rok i zobaczyć czy Marshall posunie się do przodu.
  • Diante Garrett (5.7 PKT, 3.9 AST) - całkiem udane rozgrywki Garretta, a szczególnie dobrze pokazał się podczas meczu z Grizzlies, w którym zanotował 12 asyst w ciągu ledwo 20 minut gry. Drużyna z nim na parkiecie była w sumie aż o 57 punktów lepsza od rywali co jest najlepszym wynikiem wśród zawodników. Garrett ma niegwarantowany kontrakt na przyszły sezon, zaproszenie na obóz pewnie dostanie, ale ciężko powiedzieć czy załapie się na 13-15 miejsce w składzie.
  • Archie Goodwin (13.1 PKT, 50%FG, 57%3PT) - po odejściu Jareda Dudley'a długo Archie nie musiał długo czekać i to on jest teraz moim ulubionym graczem w drużynie. Już po pierwszym meczu zostałem fanem tego chłopaka, a jego kolejne występy przekonały mnie, że może być on prawdziwym przechwytem draftu 2013. Świetne skuteczności rzutów z gry (tylko te osobiste, wrrr), agresja w atakowaniu kosza i częste wizyty na linii, a dodatkowo długie i pracujące w defensywie ręce to w skrócie to co Goodwin robił w Las Vegas. Jeff Hornacek próbował też grać nim jako PG, ale tutaj średnio się to sprawdzało, bo Archie nie jest świetnie wyszkolonym graczem jeśli chodzi o kozioł i notował średnio tylko 0.9 asysty na mecz przy prawie trzech stratach. Wiele pracy przed tym 18-letnim graczem, ale wiek, talent i ciężka praca działają na jego korzyść.
  • Dionte Christmas (10.1 PKT, 46.3%FG) - jest szansa, że Boże Narodzenie załapie się do jednej z drużyn (może Suns) na niegwarantowany kontrakt. Potrafi on trafiać do kosza z dalszych odległości, dostawać się pod obręcz, a zdarzyło się, że nawet dwa razy w jednym meczu miał akcje 3+1.
  • Chris Babb (5.0 PKT, 57.1%3PT) - typowy zawodnik 3-and-D. Bardzo dobrze rzuca z dystansu, szczególnie z rogów boiska. Dla drużyn poszukujących takich zawodników może być łakomym kąskiem.
  • P.J. Tucker (11.9 PKT, 5.9ZB, 1.4PRZ) - P.J. przyzwyczaił nas do silnej woli walki, nieustępliwości, twardej postawy pod tablicami i dokładnie to samo robił podczas SL. Przyzwyczaił też do nietrafiania trójek i średniego rzutu z półdystansu i to niestety również pokazywał. Raczej pewny zawodnik rotacji Suns.
  • Marcus Morris (14.3 PKT, 3.9ZB, 47.8%3PT) - podobała mi się gra Marcusa w Las Vegas i chyba nie tylko mi, bo w jednym z pierwszych meczów pokazana była 8-osobowa rotacja Suns i zabrakło go w niej, ale już w bodajże meczu półfinałowym ta rotacja zwiększyła się o jedną osobę i był nią właśnie Marcus. Myślę, że jego rozwój zmierza w dobrym kierunku, ale oczywiście i tu potrzeba cięzkiej pracy.
  • Markieff Morris (13.6 PKT, 6.4ZB) - Keefowi została powierzona rola centra i wywiązał się z niej całkiem dobrze zbierając 6.4 piłek w ciągu 23 minut. Nie trafiał z dystansu (tylko 25%), ale ogółem rzucał na dobrej skuteczności (52.5%). W pierwszych meczach w cholerę faulował, ale nawet gdy limit fauli znów spadł do sześciu to Markieff nie wyfaulował się. Po odejściu Scoli to jemu może zostać powierzona rola startera na pozycji cztery i jest szansa, że w tym sezonie Keef nie zawiedzie.
  • Arinze Onuaku (6.9 PKT, 6.4 ZB) - największe zaskoczenie w rosterze Suns na plus. Misiowaty Onuaku zajmował prawie całe pomalowane co przykładało się na liczne zbiórki (również w ataku) i łatwe punkty z pod kosza. Zdarzało mu się zmieniać w Joela Anthony'ego i jego maślane dłonie (2.4 straty), ale ogółem wypadł pozytywnie. Oczywiście brak u niego jakiegokolwiek rzutu z odległości dalszej niż 2 metry, ale jeśli ktoś potrzebuje ponad 100 kilo masy do bronienia pomalowanego to Onuaku jest do tego idealny. Jeśli kiedyś Garret Siler "grał" w tej lidze to może i Arinze czeka to samo. 
  • Alex Oriakhi (2.3 PKT, 1.6 ZB) - podobny zawodnik do Onuaku, bardziej mobilny, ale nie pokazał nic szczególnego podczas rozgrywek. Wybrany w drugiej rundzie draftu podkoszowy będzie miał ciężkie zadanie żeby załapać się do składu Suns.
  • Thomas Abercrombie - chciał spróbować swoich sił w koszykówce, ale jednak jego przeznaczeniem jest branża odzieżowa (Abercrombie & Fitch).
  • Jake Cohen - nie wiem kto to.
  • Dwayne Collins - Suns wybrali go kiedyś w drafcie z 60 numerem. Jego najlepszą cechą jest imię podobne do jednej z gwiazd Miami Heat.
Po Lidze Letniej nie można wyciągać nadmiernych wniosków, ale nie mogę się doczekać meczów przedsezonowych i zobaczenia nowych Suns w pełnej okazałości. Na wiele zwycięstw w najbliższym sezonie nie możemy raczej liczyć, ale ciekawy styl gry i drużyna oparta na młodych i głodnych walki zawodnikach może być czymś w miarę przyjemnym dla oka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz