GRUPA MISTRZOWSKA (czyli drużyny, których celem jest... tak, mistrzostwo)
- Miami Heat - pozwólcie, że oczywiste oczywistości będę pozostawiał oczywistymi.
- San Antonio Spurs - jak wyżej. Marco Belinelli będzie robił lasagne po meczach.
- Indiana Pacers - pokazali w minionym sezonie, że są bardzo ciekawą i mocną drużyną. Utrata Briana Shaw ze sztabu szkoleniowego to z pewnością cios, ale zastąpienie go Natem McMillanem to dobry ruch. Podpisanie C.J. Watsona i Chrisa Copelanda wzmocni ich krótką ławkę. Wciąż nie wiemy co dalej z Dannym Grangerem. Wiemy natomiast, że Pacers pozostaną w ścisłej czołówce ligi.
- Chicago Bulls - wróci Derrick Rose i wrócą marzenia o mistrzostwie. Byki dodały do składu już Mike'a Dunleavy'ego i czekamy na kolejne ruchy w ich wykonaniu.
- Brooklyn Nets - nowa siła na zachodzie i dla wielu najmocniejsza pierwsza piątka w lidze. Jeśli zdrowie wszystkich liderów nie będzie szwankować to Nets mogą napsuć krwi wielu drużynom.
- New York Knicks - no dobra, wrzucam Knicks do tego worka, ale nie jestem w stanie wyobrazić sobie drużyny mającej naraz w składzie Carmelo Anthony'ego, J.R. Smitha, Amar'e Stoudemire'a i, w końcu, Andrei Bargnaniego skaczącej i cieszącej się po otrzymaniu trofeum Larry'ego O'Briena. Dziwna mieszkanka została stworzona w Nowym Jorku, ale ich cel na przyszły sezon jest oczywisty.
- Oklahoma City Thunder - po wymianie Hardena pozostały im młokosy - Jeremy Lamb i wybrany w tegorocznym drafcie Steven Adams. Scott Brooks musi ich wprowadzić do rotacji, podobnie jak Perry'ego Jonesa, który miał być stealem w ubiegłorocznym naborze. Jeśli Thunder nie będą mogli złapać rytmu na początku sezonu to Brooks może zacząć się bać. Ale nie zapomnijmy, że w tej drużynie są Kevin Durant i szalony Westbrook, którzy stawiają OKC na wysokiej pozycji.
- Los Angeles Clippers - Chris Paul zostaje, Matt Barnes zostaje, a Jared Dudley i J.J. Redick wniosą dużo dobrego do gry Clippersów. No i nie zapominajmy, że kierować nimi będzie teraz Doc Rivers. Jeszcze jakiś weteranowy backup pod kosz i walka o mistrza pewna.
- Houston Rockets - Howard. Nie lubię go w Houston, bo z przyjemnością oglądałem Rockets 12/13, a Dwighta po prostu nie lubię. Jednak patrząc obiektywnie jego obecność powinna wznieść drużynę Daryla Morey'a poziom wyżej, a na dodatkach w postaci Sisco Garcii i Omri Casspiego się nie skończy.
- Golden State Warriors - jestem fanem dołączenia Andre Iguodali do tej drużyny. Stracili bardzo ważnych w rotacji Jarretta Jacka i Carla Landry'ego i zobaczymy kto jeszcze zasili ich szeregi tego lata. Kent Bazemore będzie miał jednak wiele powodów do radości.
- Memphis Grizzlies - przechwycili efektywnego Kostę Koufosa, zatrzymali za rozsądne pieniądze Tony'ego Allena i mają nowego trenera Dave'a Joergera. Będą bić się o czołówkę, to pewne. Przydałoby się więcej minut dla Eda Davisa, ale po oddaniu Arthura raczej nie będzie o to trudno.
GRUPA PLAYOFFOWA (czyli drużyny walczące o byt w playoffach)
- Atlanta Hawks - trzech fanów Jastrzębi z Polski świętowało wczoraj przybycie dobrego kontraktu Paula Millsapa, a dziś świętować będzie oddanie dalekich rzutów Josha Smitha. Hawks będą grać w tym sezonie jeden mecz w Europie. Ja naprawdę nie wiem, czy celem NBA jest promocja ligi na naszym kontynencie? Jeśli tak, to czemu dają nam Atlantę Hawks? No czemu?
- Cleveland Cavaliers - koniec z pierwszymi pickami w drafcie i czas na powrót do playoffów. Kyrie Irving będzie kandydatem na MVP, a włosy Andersona Varejao kandydatem do fryzjera. Dodanie Jarretta Jacka to fajny ruch włodarzy Cavs i duże wzmocnienie.
- Detroit Pistons - przyjęcie Josha Smitha to bardzo kontrowersyjna decyzja zmuszająca do ustawiania go na pozycji numer trzy. Wątpliwe, aby któryś zawodnik z duetu Monroe - Drummond miał zaczynać mecze na ławce. Nowy trener Maurice Cheeks z możliwym nowym asystentem Rasheedem Wallecem mają przywrócić playoffy do Detroit. Jest szansa, że im się uda.
- Toronto Raptors - niech będzie. Dinozaury będą bić się o ósmą pozycję, choć gdy w obieg poszła plotka, że chcą oddać Rudy'ego Gay'a to pierwszą myślą było, że chcą tankować. Oddali Barganiego, ale w zamian dostali tak naprawdę tylko 43.7% za trzy Novaka w przyszłym sezonie. 8-9 miejsce będzie ich.
- Dallas Mavericks - plan B ruszył. Jose Calderon już w Dallas, a za kilka dni Andrew Bynum zostanie pewnie ich kolejnym nabytkiem. Kręgielnie i kluby flamenco zacierają ręce.
- Denver Nuggets - Brian Shaw na ławce to ich strzał w dziesiątkę. Problemem może być odejście Andre Iguodali i Kosty Koufosa, a nie możemy zapomnieć, że Danilo Gallinari nie wróci prędko po poważnej kontuzji. Powinno być dalej efektownie, ale pytanie brzmi jak bardzo efektywnie będzie?
- Los Angeles Lakers - wciąż nie wiadomo jak szybko wróci Kobe. Będzie to pewnie grudzień, a do tego czasu Pau Gasol będzie kręcił cyferki na poziomie triple-double. Z Mike'm D'Antonim na ławce nie osiągną zbyt wiele i na dzień dzisiejszy pierwsza runda playoffów to maksimum ich możliwości.
- Minnesota Timberwolves - zdrowie Kevina Love'a będzie kluczowe. Coraz bardziej prawdopodobne zatrzymanie Nikoli Pekovicia też. Znaki na niebie mówią mi, że Wolves nie zakończą sezonu na 82 meczach.
- New Orleans Pelicans - Jrue Holiday i Tyreke Evans dodani do składu świadczą tylko i wyłącznie o tym, że czas na przywrócenie rozgrywek postsezonowych w Nowym Orleanie. To może być bardzo fajny i ciekawy zespół.
- Portland Trail Blazers - pamiętacie jak Blazers grali z ławki Sashą Pavloviciem i europejskimi turystami? W te kilka dni okienka transferowego wzmocnili się Thomasem Robinsonem, Robinem Lopezem, Dorellem Wrightem, a w drafcie wybrali C.J. McColluma. Nastaną lepsze dni w Rip City.
GRUPA TANKUJĄCO-NIJAKA (czyli drużyny tankujące oraz te, które ciężko gdzie indziej wsadzić)
- Boston Celtics - ej no, przecież C's nie będą tankować. Rajon Rondo raczej prędko nie wróci po zerwaniu ACL, ale jest w Bostonie Avery Bradley, jest Jeff Green, więc nie jest to drużyna skazana na stację paliw. Z drugiej strony też nie jest to ekipa, którą bym widział teraz w playoffach.
- Charlotte Bobcats - danie kontraktu Alowi Jeffersonowi może świadczyć o tym, że nie chcą w Charlotte dalej być na dnie. No ale, że niby Al ma ich poprowadzić do tej bardziej emocjonującej części sezonu? Jefferson da Bobcats kilka zwycięstw więcej, a Cody Zeller będzie próbował przekonać fanów tej drużyny do siebie. Znajdą się w strefie nicości.
- Milwauke Bucks - podobno chcą podpisać jeszcze czterech podkoszowych, dlatego na ligę letnią wyślą rozgrywającego, siedmiu PFów i siedmiu centrów. Mając w składzie Ekpe Udoh, Johna Hensona, Ersana Ilyasove i Larry'ego Sandersa podpisali 3-letni kontrakt z Zazą Pachulią wart 15 milionów dolarów. A może Zaza nauczył się rozgrywać, hmm? O.J. Mayo to też raczej średnio przemyślany ruch, ale lepszy niż Pachulia. Nie przewiduję nic dobrego w Milwaukee.
- Orlando Magic - mają bardzo fajny młody skład i nie może być dla nich nic lepszego niż ogrywanie wszystkich zawodników i czekanie na kolejny talent w 2014 roku. Murowani kandydaci do TOP5 draftu.
- Philadelphia 76ers - oddanie Jrue Holiday'a w zamian za Nerlensa Noela to ewidentnie znak, że będą czyhać na najgorszy bilans. Bardzo możliwe, że przesuną jeszcze Evana Turnera do innej drużyny, ale póki co zero plotek w tym temacie. Będą się też męczyć z Roycem Whitem.
- Washington Wizards - kiedy głównym celem drużyny na offseason jest zatrzymanie Martella Webstera to nie czuję, aby ta ekipa miała grać w playoffach. Wizards nie pasują mi do wcześniejszej grupy, ale do tej też tak średnio. W końcu ze zdrowym Johnem Wallem mieli bardzo dobre momenty w poprzednim sezonie. Są dla mnie dużą zagadką.
- Sacramento Kings - Ben McLemore, Carl Landry i Greivis Vasquez to spore wzmocnienia. Co prawda na jednyce mają już Thomasa i wciąż niespełnionego Fredette'a, ale Wenezuelczyk pokazał w stroju WtedyJeszczeHornetsTerazJużPelicans, że potrafi rozgrywać. Na playoffy szans według mnie nie mają, ale na najwyższy numer w drafcie również nie.
- Utah Jazz - bez wątpienia jeden z największych kandydatów do odpuszczenia tego sezonu i wrócenia silnym za rok. Przejęcie ogromnych kontraktów od Warriors, puszczenie Paula Millsapa, Ala Jeffersona i Mo Williamsa tylko popiera tą tezę.
Nasi Phoenix Suns mają duże szanse, aby wybrać za rok w drafcie prawdziwy talent. Jesteśmy świadomi, że nikt nie wyjdzie na konferencje prasową i nie powie wprost 'Hej, odpuszczamy ten sezon, będziemy przegrywać, ale za rok może jakiś fajny grajek do nas dołączy'. Jednak wystarczy popatrzeć jak silną konkurencję Słońca mają chociażby w konferencji zachodniej i nie trzeba ekspertów, aby stwierdzić, że na tą chwilę nie możemy liczyć na nic więcej. Ten sezon będzie więc dziwny, a walka toczyć się będzie na dwóch frontach. Kontuzje czołowych graczy mogą tu jeszcze namieszać, ale nie życzymy nikomu najgorszego.
A może Andrew Wiggins i Jabari Parker wszystkich zrobią w bambuko i zostaną na uczelni na kolejny rok? Byłyby jajca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz