Po wyrównanym meczu nasze Słońca pokonały Detroit Pistons 98:92. Eric Bledsoe, który rozegrał swój piąty mecz po pozbyciu się problemów z kolanem, był kluczową postacią tego spotkania, a jego 15 z 23 punktów rzuconych w czwartej kwarcie dało Suns zwycięstwo.
Bledsoe trafił tylko 1 z 5 trójek, ale to właśnie w tych najważniejszych minutach nie spudłował dając wyprowadzjąc Słońca na prowadzenie 89:86. Na niecałe 50 sekund przed końcem atakując kosz zdobył punkty, które można uznać za daggera. Goran Dragić, któremu w czasie ostatnich meczów Jeff Hornacek daje sporo czasu na odpoczynek, zdobył 20 punktów z 12 rzutów nie myląc się zza łuku (2/2). Od końca stycznia Dragić trafia 50% swoich trójek i jest to wynik świetny.
Channinga Frye'a w tym meczu nie było (23 minuty, 2 punkty), Miles Plumlee mający trochę problemów na deskach z Andre Drummondem przydał się w ofensywie (11 punktów, 4/5), ale podobnie jak PJ Tucker (13 punktów, 3/6 z rogów) i wspomniany Frye grał poniżej 30 minut ze względu na solidną grę rezerwowych.
Gerald Green rzucił 12 punktów z 12 rzutów i miał moment kiedy bardzo chciał trafić, ale piłka niestety nie wpadała po każdej kolejnej jego próbie. Alex Len przebywał na parkiecie przez 13 minut i zaliczył w tym czasie 3 bloki, a jeszcze więcej można mu naliczyć dobrze kontestowanych rzutów. Długie ręce Lena znacznie utrudniają przeciwnikom zdobywanie punktów spod kosza i właśnie po tej bronionej stronie parkietu w Phoenix mają w tej chwili największy pożytek z tego młodzieniaszka.
Kolejne świetne zawody rozegrał Markieff Morris. Keef zdobył 16 punktów, zebrał 8 piłek i miał 3 asysty. Dobrze radził też sobie w defensywie z Gregiem Monroe (6/16 z gry). Co więcej, zafundował kibicom na hali i nam kilka baaaardzo przyjemnych dla oka highlightów.
Plan defensywny Suns w tym meczu był całkiem niezły. Zostawianie miejsca Joshowi Smithowi na dalekim półdystansie i dystansie to zdecydowanie mądre posunięcie. Smith zdobył tylko 15 punktów z 19 rzutów trafiając jedną trójkę na pięć oddanych. Jednak jego największą bolączką w tym meczu były przygody na linii. Nie trafił on ŻADNEGO z 8 oddanych wolnych i razem z kolegami trafił fatalne 38.5% rzutów za jeden punkt. Najlepszym zawodnikiem Pistons był rezerwowy Rodney Stuckey (23 punkty) i trochę problemów Słońca miały też z agresywnie atakującym Willem Bynumem (8 punktów, 9 asyst). Brandon Jennings chyba nie grał.
Po minionej nocy Suns tracą znów tylko 0.5 meczu do Grizzlies i 1.5 do Mavericks, ale kluczowym zdarzeniem dla losów tych drużyn może być fakt, że Marc Gasol nabawił się kontuzji w meczu z Miami Heat i opuszczał halę w bucie ortopedycznym. Nie wiadomo jeszcze jak poważnego urazu doznał Hiszpan, ale z pewnością wszyscy w Memphis wycierają czoło chusteczkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz