czwartek, 17 lipca 2014

Suns wygrywają i przegrywają, a TJ Warren błyszczy.

Wczorajszej i przedwczorajszej nocy Phoenix Suns rozegrali kolejne dwa mecze w Lidze Letniej. W pierwszym z nich pokonali grającą bez Nerlensa Noela Philadelphie 76ers 97:88, natomiast w drugim musieli uznać wyższośc Minnesoty Timberwolves i przegrali 77:86. W obu tych meczach najjaśniejszą postacią był TJ Warren, który w tej chwili wygląda na naprawdę bardzo dobry wybór Suns.


W pewnym momencie meczu z 76ers Warren zdobył 20 z 24 kolejnych punktów Suns. Był zdecydowanym go-to-guy'em Słońc i z łatwością zamieniał wypracowane, samemu bądź przez zespół, okazje na punkty. TJ nie zachwyca przebojowymi i akrobatycznymi akcjami, ale zdobywanie punktów przychodzi mu z naturalną lekkością. W tym meczu zdobył 28 punktów, trafiając 12 z 22 rzutów, a pełni szczęścia dopełniło 11 zebranych z tablic piłek (w tym 6 w ofensywie).



Przeciwko Timberwolves, Warren trafił 11 z 18 rzutów na 26 punktów i znów miał momenty, w których seryjnie trafiał do kosza. Ławka Suns, członkami której będą właśnie Warren, Isaiah Thomas czy Gerald Green będzie miał naprawdę mocną siłę rażenia.



Miles Plumlee był bardzo aktywny zarówno przciwko 76ers jak i Wolves. W obu meczach zapisał na swoim koncie double-double (odpowiednio: 15 punktów, 11 zbiórek oraz 10 punktów, 12 zbiórek) i zablokował w sumie 5 rzutów. O ile grając naprzeciw 76ers pozbawionych Noela, Plumlee wygladał bardzo dobrze o tyle, w meczu z Wilkami wyglądał na nieco przytłumionego obecnością Kyrylo Fesenko (7/9 z gry, 17 punktów) i Żorżi Żienga (13 punktów, 19 zbiórek). Do pokonania graczy z Minneapolis zabrakło zdecydowanie centymetrów Alexa Lena.

Za ostatnie spotkanie należy pochwalić Eliasa Harrisa, dobrze wygladającego w grze pick-and-pop i trafiającego otwarte trójki (3/5, 16 punktów). Seth Curry nie miał już tak wybuchowych meczów, jak ten przeciwko Bucks, ale podoba mi się jego gra, sposób prowadzenia piłki. Widać, że wychował się w koszykarskiej rodzinie i potrafi myślec na boisku (choć czasem myśli, że jest swoim bratem i odpala trójki z niełatwych pozycji).

Dionte Christmas miał dwucyfrowe zdobycze punktowe (odpowiednio 15 i 11 punktów), choć jego skuteczność potrafi być raz bardzo zadowalająca (5/7, 4/6 za 3), a innym razem doprowadzająca do płaczu (3/11). Tyler Ennis ma też problemy z rzutem (1/11 w obu meczach) i mam nieco obaw czy nie pójdzie śladami Kendalla Marshalla. W sezonie 2013/14 w barwach Syracuse, Ennis trafiał tylko 41% swoich rzutów i nad tym elementem gry czeka go dużo pracy, a testy zdawać będzie w D-League.

W piątek Suns rozegrają ostatni mecz w Las Vegas, a przeciwnikami Słońc będa Dallas Mavericks.

1 komentarz: