sobota, 13 grudnia 2014

Powrót Thomasa, kolejna porażka Suns

Masz za sobą bolesną porażkę po rzucie, który nie miał prawa wpaść. Masz za sobą kolejną porażkę, która wynikała ze zbyt dużego zmęczenia. Do Twojej hali przyjeżdża drużyna, która przegrała trzynaście meczów z rzędu (okej, każda drużyna musi kiedyś wygrać). Czy może być lepsza okazja na przełamanie się? Phoenix Suns znaleźli się w takiej sytuacji, ale nie potrafili pokonać dołujących Detriot Pistons i ulegli 103:105.


Już w pierwszej kwarcie widać było co będzie największym problemem Suns. Andre Drummond robił co chciał na atakowanej desce zbierając kolejne piłki i dobijając je do kosza. Miles Plumlee miał bardzo dobry start w ofensywie i 8 ze swoich 10 punktów zdobył w tej części meczu, ale przez całą 1Q ani razu nie zebrał piłki w obronie, przy czym center Pistons miał aż pięć zbiórek ofensywnych.

Cały mecz wyglądał jak jedna wielka bieganina, żadna z drużyn nie potrafiła ustabilizować swojej gry i bywały takie momenty, że nie szło na to patrzeć. Niech wynik was nie zmyli - oglądanie niektórych rzutów było jak blendowanie sobie oczu. Próbowałem obu, nie wiem co gorsze. Niemoc w ataku zmusiła Jeffa Hornacka do wystawienia na raz trójki rozgrywających już w drugiej kwarcie. Na niewiele to się zdało, bo co prawda Isaiah Thomas uporał się z problemami ze stopą, ale trafił w tym meczu tylko 3 z 9 rzutów, często decydując się na trude, kontestowane próby.

Emocje przyszły w samej końcówce czwartej kwarty. Pistons prowadzili różnicą czterech punktów na dwie i pół minuty przed końcem, kiedy to PJ Tucker postanowił pokazać dlaczego często jest nazywany płucami i sercem drużyny Suns. Najpierw ukradł piłkę uruchamiając w kontrze Dragicia (-2), w kolejnym posiadaniu wybronił Josha Smitha, co doprowadziło do kolejnych łatwych punktów Thomasa (remis) i kiedy w trzeciej z rzędu akcji Pistons znów był główną postacią i przechwycił piłkę to myślałem, że to jest TEN moment. Niestety IT popełnił faul w ataku, a Kentavious Caldwell-Pope trafił wielką trójkę z prawego rogu. Suns nie potrafili odpowiedzieć, ale Josh Smith nie trafił dwóch osobistych. Dragić następnie zmniejszył przewagę do jednego punktu i po kolejnych seriach osobistych Suns znaleźli się w momencie, w którym na dwie i pół sekundy przed końcem Drummond stanął na linii i trafił tylko jeden rzut. Suns nie mieli jednak czasu i do żadnej desperackiej próby rzutu na zwycięstwo nawet nie doszło. Smutno :(

- Musimy zachowywać się tak, jakbyśmy naprawdę chcieli wygrywać. Nie możemy schodzić z pewnego poziomu - powiedział po meczu Markieff Morris, najjaśniejsza postać po stronie Suns, autor 17 punktów i 8 zbiórek. Goran Dragić trafił 8 z 12 rzutów na 18 punktów, 5 zbiórek, 5 asyst, ale też 6 strat, Tucker był bliski double-double z 16 punktami i 9 zbiórkami (+ po 3 asysty i przechwyty), a Eric Bledsoe zanotował 16 punktów trafiając 6 z 9 rzutów.

Suns byli bezradni w obronie pozwalając Pistons na 13 ofensywnych zbiórek i aż 60 punktów w pomalowanym. Dobrze broniący wysoki weteran jest tam potrzebny od zaraz. Prowadzenie w meczu zmieniało się aż 19 razy, ale naprawdę nie był to mecz wielkich lotów. Sam fakt, że Suns nie potrafili rozegrać sensownej akcji ofensywnej o tym świadczy. W trzeciej kwarcie uchwyciłem proste zagranie oparte o pick-and-roll w wykonaniu duetu Bledsoe-Plumlee, po którym Keef trafił otwartą trójkę.
Bardzo prosty ruch, po którym Keef mógł spokojnie rozpalić jeszcze grilla i usmażyć kilka karkówek zanim którykolwiek z graczy Pistons by do niego podszedł. O ile kontry są dalej mocną stroną Słońc (29 punktów) to halfcourt offense czasami bywa sporym problemem.

Na koniec ciekawostka:
Suns ogarnijcie się szybko, bo Pelicans, Kings i Nuggets nas osaczają, Thunder gonią, a czołówka zachodu ucieka. Nie chcemy, żeby zaraz okazało się, że jest już za późno.

Miłej soboty.

2 komentarze:

  1. z zazdroscia dzis patrze na druzyne Golden State bo przypomina mi gre SUNS z przed kilku lat do tego prowadzi ja Kerr ktory nie zrobil nic dobrego dla ekipy z Arizony zeby nie powiedziec ze przyczynil sie do jej rozbiorki ,bedądz generalnym menedżerem i prezydentem ds. koszykówki...po raz kolejny dalem sie skusic i zarwac noc ogladajac starcie Suns z Pistons powiem szczerze z tej maki chleba nie bedzie jesli ktos przed sezonem myslal ze gra ta trojka combo guards przyniesie cos wiecej niz poprzedni sezon to grubo sie mylil ,nie mam nic do Thomasa bo to dobry gracz pozyteczny ale czy on byl pierwsza opcja w Suns zupelnie tego nie rozumiem,dalej Plumlee Len to wybaczcie ale zawodnicy ktorzy co najwyzej moga dac dobra zmiane a nie na 1-wsza 5 tke brak sily pod koszem solidnego silnego gracza z nazwiskiem bo ci przecietniacy nie daja nic Dragic Bledsoe,Thomas tylko dubluja sie nawzajem grajac to samo ...koziol koziol koziol cholujac pilke do kolejnej straty i kolejnej w kazdym meczu tyle strat...jesli slonca nie dokonaja jakiejs rotacji wymiany w tym sezonie to bedzie on tylko kolejnym rozegranym bez historii a poki co na to sie zanosi bo z meczu na mecz jest tyko gorzej widac to nawet po minie Hornacka...:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaryzykowalbym i wymienilbym Dragica na kogos podkoszowego, nie ma na co czekac...

    OdpowiedzUsuń