środa, 19 lutego 2014

36 punktów Greena, zwycięstwo Suns po dogrywce.

Phoenix Suns bardzo dobrze weszli w drugą część sezonu i pokonali Denver Nuggets w Pepsi Center. Po raz pierwszy w ostatnich 9 latach Słońca zesweepowały (ah, te spolszczenia) serię z Nuggets wygrywając każdy z czterech meczów. To ostatnie zwycięstwo nie było jednak łatwe, bo rozstrzygająca okazała się dopiero dogrywka. 112:107 Suns!


Suns superaśnie weszli w mecz i prowadzili w pierwszej kwarcie już 14 punktami. Jeff Hornacek zdecydował się jednak na szybkie rotacje w składzie i poskutkowało to stratą wypracowanej przewagi. W kolejnych częściach meczu oglądaliśmy wyrównaną walkę, ale na finiszu to gospodarze byli bliżej zwycięstwa. Na nieco ponad 30 sekund przed końcem prowadzili różnicą 5 punktów, ale Channing Frye trafił wtedy bardzo ważną trójkę:



Następnie Suns dobrze rozegrali akcję w obronie i Evan Fournier musiał oddawać trudny rzut z półdystansu, który celu nie osiągnął. Słońca miały więc szansę na wygranie meczu lub doprowadzenie do dogrywki. Hornacek polecił swoim graczom grać "za dwa", ale Frye tym razem spudłował. Na szczęście Suns mają kogoś takiego jak PJ Tucker. Zrobił on to co potrafi najlepiej, czyli wywalczył piłkę na atakowanej desce, ta trafiła w ręce Markieffa Morrisa i następnie zatrzepotała w siatce. Overtime.



W dogrywce Suns nie przegrywali ani przez sekundę i wytrzymali psychicznie na linii w ostatniej minucie, gdy Nuggets próbowali jeszcze ten mecz wyrwać. Gerald Green trafił wtedy każdy ze swoich czterech osobistych kończąc mecz z 36 punktami na koncie (career-high). Trafił 11 z 22 rzutów, w tym 6 z 14 trójek i pokazał, że za równo Maciek jak i ja, nie nagrodziliśmy go na wyrost. Dobrze się oglądało, jak znów łapał momenty, w których gotował jak jego babcia.

Słońca miały duży problem z faulami przez całe spotkanie. Aż trójka podkoszowych borykała się cały czas z za dużą ich ilością na swoim koncie. Channing Frye dotrwał do końca z pięcioma faulami, ale Markieff Morris i Miles Plumlee nie. Swoją drogą Plumlee ostatnie przewinienie złapał w taki sposób:



Blok dnia.

Goran Dragić trafił swoje pierwsze cztery rzuty z gry, ale potem tylko 2 z 11. Ostatecznie, dzięki częstym wizytom na linii, uzbierał 21 punktów i 14 asyst. Aż 9 z nich było podaniami do graczy trafiających trójki, a w trzeciej i czwartej kwarcie taki każdy celny rzut (w sumie osiem) był asystowany przez Dragicia. Taka ciekawostka.

13 punktów i 11 zbiórek zanotował Tucker trafiając każdy ze swoich 9 rzutów wolnych, Markieff Morris grał dobrze z ławki na również 13 punktów, 12 zbiórek i 3 przechwyty, a Frye trafił 3 z 6 trójek na 11 punktów.

Przed Suns cztery mecze z rzędu w US Airways Center i dziś w nocy pierwszy z nich, a przeciwnikiem będą Boston Celtics.

UPDATE:

Gerald Green w pełnej okazałości:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz