poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Dwa mecze pozostały do końca, dziś Suns grają o przeżycie.

Nie było mnie od czwartku w kraju, więc jeśli zaglądaliście tutaj z nadzieją na jakieś relacje, komentarze i wylewane żale to przepraszam, nie byłem w stanie wrzucić nawet kilku zadań. Przez te kilka dni działo się dużo, cholernie dużo. I to wcale jeszcze nie koniec emocji!


Pierw, w nocy z środy na czwartek, Słońca wygrały planowo w Nowym Orleanie 94:88 (20 punktów i 9 asyst Dragicia, 21 Geralda Greena i 16-6-6 Erica Bledsoe). Z piątku na sobotę Suns byli skazani na porażkę w San Antonio, ale z tego co czytałem i słyszałem do przerwy wszystko wyglądało bardzo dobrze. Osłabione brakiem Dragicia, który gdzieś tam podkręcił kostkę, Słońca prowadziły 13 punktami po dwóch kwartach, ale dały się zblowoutować w trzeciej (37-19). Prawie-triple-double Bledsoe (30 punktów, 11 zbiórek, 9 asyst, ale też 7 strat), 27 punktów zastępującego w pierwszej piątce Gorana Geralda Greena i 20 oczek z ławki Markieffa to było za mało. Inny Green, Danny, trafił dla Spursiaków 7 z 10 trójek na 33 punkty.

Mecz sezonu Suns grali jednak ledwie jedną noc po meczu ze Spurs. W Dallas stawili czoło walczącym z nimi bezpośrednio Mavericks i nastąpiła powtórka z rozrywki. Po dwóch kwartach Słońca miały dwucyfrową przewagę, ale jakiś run Mavs w trzeciej przywrócił gospodarzy do meczu i lipa. Monta Ellis był popieprzony i trafiający trójki (3/4) na 37 punktów, a Goran Dragić grający na tej nieszczęsnej kostce trafił tylko 6 z 18 rzutów na 13 punktów. 29 nawrzucał Bledsoe (znów 7 strat), 21 Frye, ale na nic to się zdało. Suns dostali tylko 98:101, ale ze spuszczonymi głowami opuszczali parkiet.
Co dalej? Dwa mecze do końca i walka z Memphis Grizzlies o 8 pozycję. Na Probaskecie Wojtek Bielewicz dobrze opisał sytuację w jakiej znalazły się obie ekipy, sprawdźcie to. Grizzlies w międzyczasie pokonali już minionej nocy Lakers, którym pierwszy raz w życiu kibicowałem. Serio, trzymałem kciuki za znienawidzoną drużynę. Tak więc dziś w nocy, o 4:00 naszego czasu, drugi mecz sezonu w ostatnich dniach dla Suns. Przegrana oznacza kuniec, wygrana daje nadzieje. Ten mecz to prawdopodobnie must-see dla każdego kibica NBA, to będą takie mini-playoffy do jednego zwycięstwa. Ja będę ślęczał i krzyczał przed monitorem, a wy?

4 komentarze:

  1. No i po playoofach niestety czwarta porazka z Memphis w tym sezonie dolozyc do tego kilka glupich przegranych w marcu z nizej notowanymi ekipami (Lakers,Cavs) i jest odpowiedz dlaczego,ogolnie caly sezon udany jak najbardziej aczkolwiek nie dosyt jest i bedzie no ale coz moze potrzeba jeszcze czasu by ten zespol zaczal walczyc o wyzsze lokaty..szkoda:(

    OdpowiedzUsuń
  2. 48 wygranych w sezonie i brak playoof widac jak wysoki poziom na zachodzie dla porowniania przeciętne Toronto z tym rezultatem ma 3 miejsce w konferencji Wschodniej,a slabe Wizards piate z wynikiem 44 -38...dla pocieszenie brak playoof dla Suns to szansa na wyzszy numer nadchodzacego draftu a PHX ma kilka wyborow oj bedzie sie sporo dzialo w ekipie z Arizony!!

    OdpowiedzUsuń
  3. SZKODA, SZKODA JESZCZE RAZ SZKODA....

    TYM BARDZIEJ, ŻE BYŁO TAK BLISKO.

    0:4 Z GRIZZLIS 0:2 Z BULLS! NIENAJLEPIEJ IDZIE NAM Z ZESPOŁAMI ZWALNIAJĄCYMI TEMPO...

    ŁUKASZ GDYBYŚ MIAŁ TROCHE CZASU MOŻE JAKAŚ ANALIZA PICKÓW, KTÓRE MAMY ?

    PS. JA BARDZIEJ OD LAKERS NIENAWIDZĘ SPURS... CHYBA OD CZASÓW GDY BRUCE WTF BOWEN KRYŁ STEVA NASHA!! A WY?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O pickach i drafcie będzie po loterii, ciągle przecież możemy mieć wybór w TOP3 :)

      Usuń