piątek, 18 kwietnia 2014

Phoenix Suns, dziękuję.

Próbując przywołać wspomnienia z poprzedniego sezonu, nie jestem w stanie odtworzyć w swojej głowie tego jak wyglądała wtedy gra Suns. Zupełnie nie widzę tego, ale to nie jest dziwne prawda? Przed obecnymi rozgrywkami miałem nadzieję, że zdecydowanie przyjemniej będzie się oglądało grę tej tworzonej na nowo drużyny, ale byłem nastawiony na porażki. Jak zresztą 95% z nas. Jeszcze we wrześniu na jednym z turniejów streetballowych miałem okazję rozmawiać z innym wiernym kibicem Suns (pozdrawiam Bartek) i gdy pytał mnie o to gdzie widzę Słońca na końcu sezonu regularnego, odpowiedziałem bez wahania, że na piętnastym miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej. To co się stało przeszło wyobrażenia wszystkich. Suns byli jedną z najlepszych i najpiękniejszych historii tego sezonu i nie zepsuł tego nawet brak awansu do playoffów. I co z tego, że nie zobaczą wysokiego wyboru w drafcie w Arizonie? Co z tego? To było świetne Suns. Dziękuję!


Wszystko zaczęło się od postawienia człowieka imieniem Ryan McDonough na stanowisku generalnego menadżera. Młody, analityczny umysł, stąpający twardo po ziemi i dokładnie wiedzący czego chce. Jego decyzją było zatrudnienie Jeffa Hornaceka na stanowisku trenera. Najlepszą decyzją? Pewnie tak. Choć wyciągnięcie Geralda Greena i Milesa Plumlee'go z Indiany Pacers to też strzał w dziesiątkę. Ale bez Hornaceka ich talenty nie zostałyby maksymalnie wykorzystane. Tak samo jak nie miałby miejsca sposób korzystania z Isha Smitha, który stałego miejsca w rotacji nie miał, ale kiedy było potrzebne to potrafił wejść na parkiet i nieraz oczarować nas, kibiców Suns.

Jeff Hornacek, odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Lepiej trafić nie mogliśmy. Podobnie jak z backcourtem złożonym z Gorana Dragicia i Erica Bledsoe. Dragić, z zawodnika często krytykowanego, stał się (niedoszłym) All-Starem, guardem, dla którego powinno znaleźć się miejsce w trzeciej najlepszej piątce graczy NBA sezonu 2013/14. Słoweniec dopiero jako czwarty zawodnik w historii NBA zakończył sezon rozdając średnio 5 asyst i zdobywając 20 punktów przy 50% skuteczności z gry i 40% za trzy. Pozostała trójka, którego tego dokonała to LeBron James, Larry Bird i... Jeff Hornacek. Dragić kilkukrotnie pobijał rekordy kariery w punktach i sympatyczną historią tych wyczynów było to, że dokonywał tego, gdy na trybunach zasiadał jego mały bobas. Dragon jest faworytem do wygrania nagrody dla zawodnika, który dokonał największego postępu i każda inna decyzja NBA będzie dla niego karą.

Eric Bledsoe, pozyskany z Los Angeles Clippers w zamian za Jareda Dudley'a, stracił większość sezonu przez kontuzję kolana. Możemy się zastanawiać co by było, gdyby Bled był do dyspozycji naszego coacha przez cały czas. 6 miejsce? Możliwe. Pierwszy sezon, a w zasadzie część sezonu, Erica w roli startera był zdecydowanie udany, a jego współpraca z Goranem wyglądała bardzo dobrze. Steph Curry i Klay Thompson z Golden State Warriors dzięki swoim niesamowitym talentom rzutowym zyskali pseudonim The Splash Brothers. Analogicznie Dragicia i Bledsoe zaczęto określać jako The Slash Brothers na cześć ich agresywnych wjazdów na obręcz. Wygląda na to, że przyszłość Suns będzie oparta na tym właśnie duecie. Ryan McDonough już przekazał wiadomość innym generalnym menadżerom, że w wakacje nie mają co tracić czasu na próby zwerbowania Bledsoe.

Na początku sezonu dołączyłem do #MilesPlumleeBandwagon. Moja próba zahasztagowania społeczeństwa nie znalazła poparcia, ale Plumdog miał wymarzony drugi start w NBA. Szczególnie dobrze wyglądała jego współpraca z Bledsoe i częste loby kończone przez gościa z Duke. Brak Erica w wielu meczach był odczuwalny dla Plumlee'go i widać było w końcówce sezonu, że dobrze mu zrobił jego powrót. Głęboko w pamięci zapadł mi także pierwszy mecz pomiędzy Suns i Spurs, w którym Plumlee stanął na przeciwko Timmy'ego Duncana i grał dokładnie jak on, dokładnie. Miles to kolejny członek Most Improved Team i bardzo jestem ciekaw jego kolejnego sezonu w ekipie Suns. Jego ziomek z Indiany Pacers, Gerald Green zdefiniował na nowo pojęcie hot hand. Mecz Greena przeciwko Oklahomie City Thunder to według mnie TOP3 indywidualnych występów sezonu regularnego. Piłka płonęła po jej każdym dotknięciu przez Greena. Bałem się trochę przed sezonem, że Green będzie rzucał 35% z gry oddając masę niepotrzebnych rzutów, ale bardzo pozytywnie się zaskoczyłem i oglądanie tych hot streaków Green Machine dostarczało mi wielu przyjemności.

Progres jaki uczynili bracia Morris, przede wszystkim Markieff, to kolejna rzecz warta uwagi. Po bardzo słabym zeszłym sezonie, w którym po cichu liczyłem na wejście Keefa na wyższy poziom, byłem nieco sceptycznie do niego nastawiony. Jednak bardzo szybko moje podejście uległo zmianie, tak jak zmianie uległa gra tego wyższego o kilka milimetrów Morrisa. PJ Tucker zaczął regularnie trafiać trójki z rogów, a piłkę w większości przypadków dostarczał mu tam Dragić. Do Phoenix powrócił Leandro Barbosa i w kilku meczach przed kontuzją ręki dobrze zapełniał lukę w czasie urazu Erica Bledsoe. Nawet podpisany w końcówce sezonu Shavlik Randolph wyglądał dobrze w stroju Suns.

To były niesamowite 82 spotkania. W całości widziałem pewnie 80% tych meczów i może tylko dwa czy trzy były takie, że nie dało się na nie patrzeć. Po pierwszych kilkunastu wiedziałem, że będę dopingował Słońca z całej siły, aby udało się dostać do playoffów. Ściskane pięści, głośne okrzyki, czasem opuszczone głowy. Każdy mecz dostarczał wielu emocji, sami zresztą wiecie. I choć sezon regularny dopiero się skończył, zaraz rozpoczną się mało słoneczne dla nas playoffy, to ja już nie mogę doczekać się ostatnich dni października 2014 i pierwszego meczu Suns w nowym sezonie. Jestem bardzo podekscytowany tą drużyną i dziękuję, w imieniu swoim i wszystkich kibiców Phoenix Suns z Polski, całej organizacji za stworzenie tak świetnego teamu. To była wielka przyjemność Suns, dzięki :)

5 komentarzy:

  1. Wielkie dzięki Suns.
    Wielkie dzięki Łukasz za cały sezon.
    Czekam jeszcze na loterię (może top3) , draft i ewentualne trady.
    Pozdrowienia dla wszystkich fanów Phoenix Suns

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie dzieki Lukasz za sezon

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzieki Suns, dzieki Lukasz za caly sezon. Niewiarygodne 48 zwyciestw i poza play off, ale jest niezle, a bedzie jeszcze lepiej. Pozdro dla wszystkich fanow Phoenix w Polsce. Go Suns!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdupcyli sezon jak malo kto :)

    OdpowiedzUsuń