niedziela, 20 lipca 2014

Ucieczka od rzeczywistości...

---
12:00. Obudził mnie dzwoniący telefon. Próbowałem zobaczyć, co wyświetla się na ekranie, ale dopiero co otwarte oczy skutecznie mi to uniemożliwiły. Instnyktownie odebrałem telefon.

- Eeee? - nie byłem w stanie wydusić z siebie czegoś więcej.
- Stary, co Ty robisz? Jest już 12, a Ciebie ciągle nie ma na hali. Czy Tobie naprawdę zależy na kontrakcie w przyszłym sezonie?

To był Robert, mój przyjaciel. Zawsze starał się nade mną czuwać. Przyznam, że zupełnie nie ogarniałem co się dzieje. Zrzuciłem z siebie jakiś stary koc, który nie wiedzieć czemu zastępował mi kołdre i usiadłem na krańcu łóżka. Na stoliku zobaczyłem tylko kluczyki do samochodu i pustą paczkę po papierosach.

- Papierosy? Przecież nie kupowałe... - no tak, to nie były papierosy.

Wiedziałem, że jak znowu nie pojawię się na hali to oddale się od szansy na kolejny kontrakt. Ubrałem koszulkę i spodenki, które wisiały na krześle. Chyba wczorajsze. Przez 30 sekund próbowałem znaleźć dwie pasujące do siebie skarpetki. Bezskutecznie.

- Na hali coś będzie. - pomyślałem, zgarnąłem kluczyki ze stołu i zszedłem do garażu.

Wyjechałem na główną, zatłoczoną ulicę Los Angeles. Czułem, że dotarcie do hali trochę mi zajmie, a dawało o sobie znać coś jeszcze. Głód. Bez wahania skręciłem w boczną drogę i zajechałem do zaprzyjaźnionej restauracji McDonald's. Okazało się, że McDrive wyjątkowo był nieczynny, więc musiałem zaparkować moje BMW i wejść do środka. Bałem się, że zaraz podchodzić zaczną do mnie ludzie z prośbą o autograf lub chęcią zrobienia sobie zdjęcia. Nie miałem jednak żadnej przeszkody w dotarciu do wolnej kasy. Zdążyłęm tylko zauważyć kilka krzywych spojrzeń w moją stronę. To musiały być skarpetki.

- To co zawsze. - nie miałem ani nastroju, ani siły do wypowiadania większej ilości słów.

Dostałem dwa powiększone zestawy z BigMacami, podwójną porcją frytek i Coca-Colą. Light oczywiście, przecież jestem sportowcem. W drodze na halę zaspokoiłem męczący mnie brzuch. Zaparkowałem. Byłem gotów wyjść z samochodu i udać się do szatni, gdy nagle zadzwonił telefon. Numer prywatny. Zawahałem się, ale odebrałem.

- Glen, wracaj do domu, pakuj się, lecisz do Phoenix. Suns chcą z Tobą podpisać jednoroczny kontrakt za minimum dla weterana. 

---
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak przerażony obudziłem się w swoim rodzinnym domu o godzinie 4:00. Nerwowo złapałem telefon i zacząłem szperać po newsach, w międzyczasie przypominając sobie, że Glen Big Baby Davis podpisał przecież kontrakt z Los Angeles Clippers. Odłożyłem go i przyłożyłem głowę do poduszki. Davis nie będzie graczem Suns, to tylko zły sen Łukasz. To tylko zły sen. Pozostała część nocy była spokojna.

1 komentarz:

  1. Nie strasz... :)

    Amerykańscy eksperci coraz więcej uwagi poświęcają Tj Warrenowi... zastanawiają się czy nie jest on "przechwytem" tegorocznego draftu!

    Krążą pogłoski o potencialnej wymianie między Suns a Lakers!
    Bledsoa wzamian za Juliusa Randle, Jordan Hill & 1st Rd Pick uzyskany przez LAL w transferze Lina

    Jestem za pozostawieniem Bledsoa w Phoenix. ale nie za maxa

    OdpowiedzUsuń