Po czterech dniach Mistrzostwa Świata w Hiszpanii, Słowenia jest jedną z czterech niepokonanych drużyn. Pozostałe trzy to Grecja oraz, oczywiście, Hiszpania i USA. Po pierwszym dobrym meczu przeciwko Australii prowadzeni przez Gorana Dragicia Słoweńcy nie zwalniają tempa. W niedzielę pewnie pokonali Meksyk, a wczoraj uporali się z Koreą Południową, choć pierwsza połowa była nadzwyczaj wyrównana. Dzisiaj o 17:30 grają z Angolą, a jutro o tej samej porze z Litwą, która niespodziewania uległa wczoraj Australii.
Niedzielne spotkanie z Meksykiem było prawdziwym show w wykonaniu Dragiciów. Ominąłem mniej więcej połowę pierwszej kwarty i kiedy odpalilem mecz spoglądając w tym samym czasie w boxscore to Zoran miał już na swoim koncie 13 punktów. Zrobilo mi się trochę smutno, że nie mogłem na żywo zobaczyć jak oblewa swoje dłonie rozpałką do grilla z czarnej butelki, prosi brata o podpalenie i zaczyna dziurawić kosz. Pogodziłem się z tym i zasiadłem do dalszej części, która wcale nie okazała się gorsza.
Zoran skończył mecz z 22 punktami trafiając każdy ze swoich 8 rzutów. Był perfekcyjny za równo z dystansu (4/4), jak i z bliższych odległości. Goran nie pozostawał dłużny, ale spudłował po jednym rzucie za dwa i za trzy, w rezultacie zdobywając 18 punktów z 8 rzutów (5/7 na linii). Nasz pupilek znowu miał problem ze stratami (cztery), ale razem z bratem wykombinowali tyle samo przechwytów, więc równowaga w rodzinie została zachowana. Warto podkreślić, że tak mocne statystyki Dragiciowie wykręcili nie spędzając na parkiecie multum czasu (Goran - 25 minut, Zoran - 22).
Mecz z Koreą miał być jeszcze prostszą przeprawą niż potyczka z Meksykiem, ale ku zdziwieniu wszystkich to Azjaci prowadzili po pierwszej kwarcie, a przez całą pierwszą połowę trzymali się naprawdę dobrze. Dopiero w trzeciej kwarcie Słoweńcy odzyskali umiejętności i odjechali na bezpieczną przewagę. Najwięcej punktów nabił dla nich Goran - 22, trafiając 2 z 4 trójek i 8 z 10 rzutów za dwa. Wyglądało to tak jakby te wszystkie rzuty za dwa miały miejsce pod samą obręczą. Po wjazdach oczywiście. Nie jestem sobie w stanie przypomnieć jakiegokolwiek celnego rzutu Dragicia z półdystansu.
Goran dobrze kontrolował grę, miał też kilka ładnych odegrań na obwód w stylu drive-and-kick. Wyglądał znów bardzo solidnie. Zresztą jego postawę na tym turnieju najlepiej podsumowuje skuteczność z gry. Po tych czterech meczach wynosi ona 70.6% (w tym 54.5% za 3). Well done Goran, well done.
Słowenia ostatecznie wygrała dwucyfrową ilością punktów, drugi dzień z rzędu zdobywając ich 89. Oprócz pochwał dla braci Dragić, warto też wyróżnić bardzo dobrą grę podkoszowego Alena Omicia. Omić, 7-footer, dobrze odnajduje się na atakowanej desce, często dobijając niecelne rzuty kolegów. Dragiciowie i inni niscy wykorzystują go też do grania pick-and-rolli, z którymi nie ma żadnego problemu. Solidny, młody center i warto zwrócić na niego uwagę.
I na koniec asysta Dragicia z meczu z Australią:
Zmieniając temat: Łukasz wiadomo coś nowego o Bledsoa? do kiedy obie strony mają czas na dogadanie się?
OdpowiedzUsuńbtw. Kibicujecie też żeńskiemu zespołowi z Phoenix? są już w finale;)