sobota, 6 września 2014

Słowenia wychodzi z drugiego miejsca, w 1/4 może trafić na USA.

Słoweńcy wygrali cztery pierwsze mecze na Mistrzostwach Świata, ale ten najważniejszy, piąty, przegrali na własne życzenie. Bo jak inaczej nazwać rzucenie Litwie tylko dwóch punktów w ostatniej kwarcie? Dwóch? Serio? Wcześniej pokonali Angolę, głównie za sprawą dobrej gry rezerwowych. Taki obrót spraw dał Słowenii drugie miejsce w grupie i szansę na trafienie na USA już w ćwierćfinałach.


Goran Dragić grał z Angolą tylko 17 minut, głównie przez wczesne problemy z faulami. Na dodatek w pierwszej kwarcie jakiś afrykański sędzia wlepił mu dacha za dyskusje po wątpliwym faulu ofensywnym Dragona. W trzeciej kwarcie Jure Zdovc, trener Słowenii, posadził Dragicia na ławce w celu oszczędzenia go na ostatnią część meczu, ale dobra gra rezerwowych dała naszemu rozgrywającemu odpoczynek do końcowej syreny. Zwycięstwo Słowenii stało się faktem, a Goran skończył mecz z 14 punktami z 8 rzutów, trafiając 4 z 6 trójek. Słoweńcy trafili w sumie 14 z 33 (42.4%) kontynuując swoją szybką grę, którą naprawdę przyjemnie się ogląda.

Stagnacja nastąpiła niestety w najważniejszym meczu przeciwko Litwie. O ile pierwsza połowa tego nie zwiastowała, tak druga, a w zasadzie wspomniana już czwarta kwarta była istną tragedią. Słowenia prowadziła już dwucyfrową ilością punktów, ale te dwa oczka w ostatnich dwunastu minutach (zdobyte mówiąc dokładniej w ostatniej minucie...) pogrążyły ich szanse na wygraną. Goran rozegrał swóch najgorszy mecz na Mistrzostwach trafiając tylko 5 z 14 rzutów (0/5 za 3) na 12 punktów.

Ta porażka sprawiła, że Słowenia zakończyła rozgrywki grupowe na drugim miejscu i dzisiaj o godzinie 20:00 zagra z Dominikaną o awans do ćwierćfinału. Tam czekać będą Stany Zjednoczone. Sprawy miałby się nieco inaczej, gdyby... Australia nie zatankowała meczu z Angolą. Posadzenie dwóch najlepszych zawodników Arona Baynesa i Joe Inglesa oraz cztery minuty Matthew Dellavedovy i Davida Andersena to żart. Po prostu żart. Zwycięstwo Australi dałoby Słowenii pierwsze miejsce, a Litwa skończyłaby na trzecim. Oczywiście, Słoweńcy mogą pluć sobie w brodę, że nie ograli Litwy, ale niesmak po zachowaniu Australijczyków pozostaje. Czegoś takiego nie robi się na Mistrzostwach Świata. Nie jestem fanem tankowania w NBA, ale tankowania na MŚ nawet to przebija. Tak więc, droga Australio, mam nadzieję, że Turcy spiorą wam dupy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz