piątek, 9 stycznia 2015

Wyjątkowa więź braci Dragić

Zoran Dragić potrafi tańczyć, uwielbia dawać sobie zastrzyk adrenaliny, a w młodości dawał powody swojemu ojcu, aby ten gonił samochód, w którym Zoki siedział za kółkiem. Goran w dzieciństwie uwielbiał malować, teraz ogrywa brata w ping-ponga, ale też wspiera go na nowej ścieżce kariery. Więcej ciekawostek o braciach Dragić znajdziecie w wywiadzie, którego udzielili na poczatku tego roku.

Jak wygląda rywalizacja między wami?

Zoran: Nie gramy przeciwko sobie w NBA, ale jest ona ogromna. W przeszłości nigdy nie potrafiliśmy skończyć meczu, bo każdy z nas chciał wygrać.

Goran: Ciągle rywalizujemy w innych sportach. W ostatnich 2-3 latach dużo graliśmy w tenisa stołowego. Do mnie należy ciągle pas mistrzowski! Mamy stół do ping-ponga w rodzinnym domu w Słowenii. Ja zawsze rozwalam piłeczki.

W jakie gry koszykarskie gracie ze sobą?

Goran: Czasami gramy jeden na jednego, ale częściej gramy trzech na trzech na otwartych boiskach w trakcie lata.

Zoran: Na kadrze próbowaliśmy grać przeciwko sobie po treningach, ale nie chcieliśmy przesadzać, bo o ile pierwszych kilka punktów to zabawa, to później zaczyna się prawdziwa, fizyczna walka. Mówimy sobie "Stop!", zanim któryś z nas dostanie kontuzji.

Uprawiacie trash talk w czasie tych pojedynków?

Goran: Cały czas, ale po słoweńsku. Kiedy rzuca, zawsze krzyczę "Cegła!".

Zoran: Albo "Nie jesteś w stanie mnie bronić", coś w tym stylu.

Goran: On zawsze śmiał się ze mnie i mówił, że ja jestem miękki, a on twardy, ale to nieprawda. Jest "brudnym graczem". Przytoczę też śmieszną historię z ostatniego lata: Zaprosiliśmy kilku kumpli, ale też naszego tatę i graliśmy trzech na trzech. Ja i Zoki cały czas się spieraliśmy i nasz tata tak się wkurzył, że przestał grać. Wyszedł z sali i powiedział, że więcej nie będzie z nami grał.

Gdybyście mieli wskazać zwycięzce waszych pojedynków to kto by nim był?

Goran: Myślę, że ja jestem na prowadzeniu ze względu na to, że jestem starszy. Kiedy Zoran był młody, byłem od niego silniejszy, więc licząc te mecze to pewnie wygrałem ich więcej. Ale teraz jest ciężko. Jeśli miałbym być szczerym, to grając z nim jeden na jednego...

Zoran: Przegrałbyś!

Goran: Pokonałby mnie, ale tylko dlatego, że jest "brudnym graczem".

Zoran: Potrzebowalibyśmy sędziego, to pewne. Trzy lata temu przegrałbym każdy pojedynek, bo zawodził mnie rzut. Przez ostatnie dwa lata dużo go poprawiłem, więc sytuacja się wyrównała.

Jak to się stało, że oboje jesteście leworęczni?

Goran: Tak już mamy w rodzinie. Dziadek jest leworęczny, mama jest leworęczna.

Zoran: Mama mieszkając w Jugosławii musiała nauczyć się pisać prawą ręką, więc teraz można powiedzieć, ze jest oburęczna.

Goran: W ogóle może coś jest w naszym jedzeniu. Nie no, ale serio. Popatrzcie na naszą drużynę narodową. Ośmiu z dwunastu zawodników jest leworęcznych.

Zoran: Tym gorzej dla defensywy przeciwników.

Goran, jesteście znani z kreatywnych zwodów piłką kiedy atakujecie kosz. Jakie są wasze najskuteczniejsze zagrania?

Zoran: Moim najlepszym fejkiem jest robienie pompki w prawo, a następnie pójście w lewo za plecami.

Goran: Probówałem nauczyć go robienia ruchu pomiędzy nogami przez ostatnie 5 lat, ale nie przyniosło to żadnych efektów.

Zoran: Nie potrzebuję go! Albo idę w lewo, albo za plecami, albo spinuje, albo robię crossovera.

Goran: Lubię szybką, dynamiczną koszykówkę, więc większość mojego czasu spędzam w kontrach, a tam uwielbiam korzystać z eurostepów. Ale moim ukochanym zagraniem jest przekładanie piłki za plecami. Robię dużo zwodów kiedy atakuję kosz, szczególnie pump fake'ów, z tego względu, że wysocy gracze myślą, że będę robił zwykły dwutakt. Przez ostatnie dwa lata korzystałem też dużo ze step-backów. Będąc szczerym, w Europie głównie atakowałem kosz. Nie potrafiłem rzucać, bo bardzo łatwo dostawałem się pod obręcz.

Zoran: Zwykłem nazywać go "Cegłą". Nie możesz grać w NBA, nie mając rzutu z półdystansu.

Goran, kto jest według Ciebie zawodnikiem, nad którym najłatwiej skończyć akcję i kto jest tym najtrudniejszym?

Goran: Z Dwightem Howardem jest najciężej, bo jest bardzo silny i atletczny. Dla mnie najłatwiej kończy się akcje przy Roy'u Hibbercie. Wszyscy mówią, że jest świetnym obrońcą, ale on wcale nie skacze wysoko. Wystarczy oprzeć się na nim i albo skończć akcję albo wymusić faul.

Jaki jest ukryty talent, który w was drzemie?

Zoran: Potrafię tańczyć, ale zaznaczem, że nie jak profesjonaliści! W czasie obozu przygotowawczego musiałem tańczysz przed całą halą w czasie otwartego treningu. Puścili beznadziejną piosenkę, ale musiałem coś zrobić, więc wcieliłem się w rolę tańczącego robota.

Goran: Kiedy byłem dzieciakiem, dużo malowałem. Byłem w tym dobry. Teraz zaniedbałem to hobby. Wszystko toczy się wokół sportu - tenis stołowy, koszykówka, piłka nożna, baseball.

Zoran: Robię dużo rzeczy związanych ze sportem. Lubię wybierać się na spływy, chodzić w góry. W Słowenii wspinam się, zasiadam w kajakach. Ubieram na siebie specjalny strój...

Goran: Pozwólcie, że wytłumaczę. W naszym kraju, w górach ubierasz na siebie strój i wybierasz się na tak zwany naturalny zjazd, po którym wpadasz do rzeki. Zoran lubi rzeczy, które dodają adrenaliny.

Zoran, wspomniałeś swój obowiązek tańczenia, bo jesteś pierwszoroczniakiem. Jakie było Twoje zadanie Goran?

Goran: Kiedy przyszedłem do ligi w naszej drużynie byli Shaq, Amar'e, Steve, Grant Hill, J-Rich, grupa weteranów. Jedynym gościem, który kazał mi robić dużo rzeczy był Shaq, więc zawsze musiałem przynosić mu pączki, kiedy graliśmy we własnej hali. Zabawną rzeczą jest, że większość drużyny odżywiała się zdrowo, więc Shaq zjadał przeważnie całe opakowanie tych pączków.

Kochacie też wyścigi samochodowe, opowiedzcie więcej o tym.

Goran: Nasz tata uczy innych jeździć, więc jak i Zoki mieliśmy możliwość jazdy samochodem, kiedy byliśmy jeszcze w gimnazjum.W Europie ucząc się jazdy za kółkiem, pedały znajdują się zarówno po stronie kierowcy, jak i pasażera, tak żeby instruktor mógł kontrolować samochód. Kiedy byliśmy dziećmi, korzystaliśmy też z motora naszego taty, więc w wieku 12-13 lat mieliśmy już sporo przejechanych kilometrów na koncie.

Zoran: Pamiętam, jak pewnego razu tata pozwolił mi samemu prowadzić samochód na dużym parkingu, ale powiedział, że pod żadnym pozorem nie mogę wrzucać na drugi bieg. Ale kiedy usłyszałem ryk silnika, pomyślałem "Człowieku, muszę wrzucić dwójkę!". Ojciec zaczął gonić za samochodem, otworzył drzwi i wsoczył do środka krzycząc "Co ja Ci do cholery mówiłem?".

Goran: Byliśmy nieco szaleni.

Ścigaliście się kiedyś ze sobą?

Goran: Na gokartach, owszem, ale na prawdziwych ulicach nie ma mowy. Kiedy mieliśmy siedem lat, szef naszego taty był sponsorem samochodów wyścigowych i mogliśmy zobaczyć wyścig na żywo. Byliśmy nawet w boksach, to było świetne.

Zoran: Ja jestem fanem Formuły 1.

Goran: Bardzo chciałbym zobaczyć F1 na żywo, ale nasz terminarz na to nie pozwala. Swego czasu uwielbiałem Michaela Schumachera (:((( - dop.red.). NASCAR jest dla mnie nudny, za mało w nim emocji.

Zoran: Ja z pewnością pójdę zobaczyć NASCAR. W telewizorze może wyglądać nudnie, ale kto wie jak jest na żywo. Tutaj cieszy się dużą popularnością.

Jakie są wasze wymarzone samochody?

Zoran: Chciałbym kupić Audi A8. Goran ma pięknego Mercedesa i powiedziałem mu, że jeśli będzie chciał go sprzedać to niech sprzeda go mnie.

Goran: Ha, a ja odpowiedział - "NIE!". Rzeczywiście mam dwudrzwiowego Mercedesa C63 AMG. Czerwony z czarnymi felgami.

Mieszkacie razem w Phoenix?

Zoran: Chyba żartujesz, Goran wykopał mnie za drzwi. Mieszkam jakieś 10 minut od niego, ale w dużo lepszej dzielnicy.

Goran: Wiesz co było problemem? Mam dziecko i ma ono roczek. Jest to chłopczyk o imieniu Mateo. Zdążyłem go już nauczyć jak wsadzać piłkę do małej obręczy.

Zoran: To prawda, chodzimy też do zoo z Mateo, albo oglądamy filmy. Zresztą, ja też mam żonę, która właśnie przyleciała ze Słowenii.

Braliście już udział w pojedynku rzutowym z Jeffem Hornackiem?

Goran: Mieliśmy już kilka takich rywalizacji i czasem wygrywałem ja, a czasem on. Jeff ciągle wygląda dobrze, w końcu był jednym z najlepszych obrońców ligi. W mojej pamięci utkwił pierwszy tydzień Zorana w Phoenix. Jeff przyszedł ubrany w spodenki i powiedział - "Gierka!". Skończyło się na tym, że we trójkę graliśmy w "Dookoła świata".

Zoran: Piłka po rzutach Jeffa nie dotykała nawet obręczy. Aktualnie trener pracuje ze mną nad moim rzutem z dystansu.

Pamiętacie finały pomiędzy Chicago Bulls i Utah Jazz?

Goran: Jasne. Ciągle śmiejemy się z coacha, że Michael Jordan sprał mu tyłek. Dajemy mu popalić, ale jest świetnym gościem. Najbardziej fascynujące jest dla mnie to, kiedy przychodzi nie rozgrzany na halę i sypie pięć trójek z rzędu.

Goran, jak pomagasz bratu przystosować się do realiów NBA?

Goran: Pierwszą rzeczą, jaką mu powiedziałem było to, żeby był cierpliwy. To samo usłyszałem swego czasu od Steve'a Nasha. Powiedziałem mu, że zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest łatwo, gdy nie spędza się na parkiecie dużo czasu, ale musi pracować ciężko na każdym treningu, tym bardziej, że tych treningów nie ma dużo. Kiedy dostanie swoją szansę, musi z niej skorzystać. Myślę, że miał cięższą drogę niż ja, zważywszy na jego trenerów w Europie.

Zoran: Kiedy przyjechał do Phoenix, czułem, że będę dostawał co najmniej 5-10 minut w meczu, ale do niczego takiego nie doszło. Ale porozmawiałem z Goranem i bardzo mi to pomogło. Staram się iść tą samą ścieżką co on, ale chcę zapracować na swój własny sukces. Niektórzy mówili, że podpisałem kontrakt tutaj żeby być z bratem, ale nie jest to prawda. Miałem kilka ofert na stole. Kiedy dostanę swoją szansę, pokażę na co mnie stać. Będę biegał, biegał i będę się czuł jakbym przez całe życie palił papierosy - nie będę w stanie oddychać.

Wywiad pojawił się na stronie Bleacher Report, a Gorana i Zorana przepytywał Jared Zwerling.

2 komentarze:

  1. Z innej beczki .. Łukasz cos wiecej o Brandanie Wright'cie? Nie ogladalem Celtics i nie znam kolesia!? Ma nas wspomoc na pozycji C czy PF? Dobry defensor?

    OdpowiedzUsuń
  2. super że wstawiłeś tutaj to tłumaczenie, oby więcej takich artykułów

    OdpowiedzUsuń